Michał Anioł fruwa jak żaba z SB

·

Michał Anioł fruwa jak żaba z SB

·

Agent, nie – mówię – ale piszą, że jego sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej jest „pomostem” pomiędzy Kościołem rzymsko-katolickim a wiarą żydowską, zawiera zawoalowane symbole żydowskie i coś tam niemiłego wobec papieża.

Rabin Benjamin Blecha, profesor talmudyzmu na nowojorskim Yeshiva University oraz Roy Doliner, przewodnik wycieczek po Watykanie, którzy napisali o tym książkę „The Sistine Secrets: Unlocking the Codes in Michelangelo’s Defiant Masterpiece” (już na liście bestsellerów „New York Times”, zaraz pewnie będzie i u nas) zwracają uwagę, że Michał Anioł, malując na sklepieniu tylko postaci ze Starego Testamentu, stawiał nam pytanie: dlaczego zapominamy o naszych prawdziwych korzeniach (http://wiadomosci.onet.pl:80/1495172,2679,1,tajne_przeslanie_michala_aniola,kioskart.html). Autorzy dostrzegli też na malowidłach kształty hebrajskich liter, z których każda ma sekretne znaczenie. Sugerują, że drzewo życia widoczne na freskach, to nie jabłoń, lecz – zgodnie z żydowską tradycją – figowiec. Twierdzą też, że na sklepieniu ukryta jest krytyka papieża Juliusza II, który to wszystko zamówił, ale ponieważ Michał Anioł zdegustowany był papieską korupcją, namalował proroka Zachariasza na jego podobieństwo, a widocznemu za nim aniołowi kazał czynić wyjątkowo obsceniczny gest nad jego głową.

Marco Bussagli, profesor historii sztuki rzymskiego uniwersytetu, uważa, że ujawnianie antykatolickich i antychrześcijańskich treści wskazuje, iż syndrom Dana Browna uderza ponownie. W dobre imię katolicyzmu – jak rozumiem.

Autorzy książki z kolei uważają, że cała Kaplica Sykstyńska zbudowana została według tych samych proporcji, co Świątynia Jerozolimska i jest zagubionym mistycznym przesłaniem powszechnej miłości, zawartym tam, byśmy je odczytali.

Choć nie oni pierwsi próbują zobaczyć to, co – być może – ukryte. O Kaplicy Sykstyńskiej już w 1950 roku Joaquin Diaz Gonzalez, dyplomata wenezuelski, napisał broszurę, w której utrzymywał, że w układzie postaci w Sądzie Ostatecznym ukryty jest zarys twarzy Dantego. Zobaczył tam również obraz Jezusa na krzyżu. W 1990 roku Frank Meshberger wykazywał w „Journal of the American Medical Association”, że centralna scena ukazująca Boga i Adama wyciągających do siebie ręce odwzorowuje kształt mózgu i rdzenia kręgowego. W roku 2000 dr Garabed Eknojan wypatrzył w malowidle kształt nerki.

Każdy odczytuje to, co może.

Wśród terapeutów rodzinnych popularna jest relacja z eksperymentu Humberto Maturany, chilijskiego biologa, który – jako stypendysta Massachusetts Institute of Technology – w latach 50. XX wieku odkrył, że żaba widzi tylko muchy lecące z lewej strony na prawą i nigdy nie zobaczy tych, które lecą odwrotnie. Brakuje jej w siatkówce odpowiednich receptorów.

To wskazywać może, że nasza percepcja rzeczywistości nie jest tak klarownie fotograficzna, jak się wielu z nas zdaje. Rozpoznajemy to, do rozpoznawania czego jest zdolny nasz „aparat”, percepcja jest w pewnym sensie złudzeniem a organizm okazuje się być zamkniętym systemem informatycznym, który nie czerpie informacji bezpośrednio z zewnątrz, a tylko poprzez ich przetworzenie. W skrócie: to, co organizm postrzega, jest uwarunkowane naturą jego własnej struktury.

Gdyby żaba miała w siatkówce receptory umożliwiające jej reagowanie na muchy lecące z prawej do lewej, to by wiedziała, że takie muchy istnieją. A tak?

Wyobrażam sobie, że ci, którzy widzą tylko z prawa na lewo lub wręcz przeciwnie, z pewnością nie mieliby żadnych trudności z udowodnieniem że Michał Anioł mógł być tajnym agentem SB, STASI, Mossadu lub KGB. I mogliby przekonywać, że to właśnie od Michała Anioła zaczął się dramat polskiej pokłóconej „Solidarności”, sterowanej w roku 1980 – i dziś także – przez SB, w osobie Wałęsy. Tak jak dziś przekonuje do tego Andrzej Gwiazda, którego uwielbiałam w Sierpniu za trzeźwe widzenie sytuacji, a którego za nic nie mogę zrozumieć dziś.

No tak. Każdy rozumie to, co może.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie