Prezydent ze spółdzielni
Prezydent ze spółdzielni
Szerzej znany jest przede wszystkim jako drugi prezydent odrodzonej Rzeczypospolitej, pełniący swoje obowiązki w czasie tragicznych wydarzeń zamachu majowego. Poza tym – jako działacz socjalistyczny, współzałożyciel PPS oraz bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego. Tymczasem biografia ideowopolityczna Stanisława Wojciechowskiego jest o wiele bardziej złożona, a pola aktywności znacznie szersze.
Oczywiście zaangażowanie w tworzenie polskiego ruchu socjalistycznego musiało wywrzeć na Wojciechowskim niezatarte piętno i niewątpliwie uformowało go pod względem ideowym. Trzeba jednak powiedzieć, że w ciągu swojego życia był on mniej lub bardziej formalnie związany z prawie wszystkimi wiodącymi nurtami ideowopolitycznymi funkcjonującymi w naszym kraju: ludowcami, chadekami, narodowcami. Ponadto Wojciechowski to jedna z czołowych postaci ruchu spółdzielczego rozwijającego się w początkach XX w. na terenach Królestwa Polskiego, jeden z najbliższych współpracowników Edwarda Abramowskiego i Romualda Mielczarskiego. W związku z tym także o tych, trochę mniej eksponowanych zazwyczaj pól jego aktywności, postaram się szerzej opowiedzieć.
***
Stanisław Wojciechowski urodził się 15 marca 1869 r. w Kaliszu jako syn Feliksa i Florentyny z domu Vorhoff. Rodzina należała do zubożałej szlachty, a jego ojciec pełnił obowiązki strażnika więziennego w Kaliszu. Chłopiec uczęszczał do Męskiego Gimnazjum Klasycznego w Kaliszu, po którego ukończeniu w 1888 r. zapisał się na Wydział Fizyko-Matematyczny Uniwersytetu Warszawskiego. Ze względu na kłopoty finansowe został zmuszony do przerwania studiów i zarabiania na życie jako korepetytor we wsi Mircza pod Hrubieszowem. Nie trwało to jednak długo. Wkrótce powrócił do Warszawy i zapisał się na Tajny Uniwersytet Latający, gdzie słuchał wykładów m.in. Piotra Chmielowskiego, Ludwika Krzywickiego czy Adama Mahrburga.
Od 1890 r. datuje się jego działalność w ramach Związku Młodzieży Polskiej, czyli tzw. Zetu. Pomimo że nazwiska założycieli i prominentnych działaczy Zetu – Zygmunta Balickiego czy Romana Dmowskiego – jednoznacznie kojarzą się dzisiaj z nowoczesnym nacjonalizmem polskim, to organizacja ta miała w zasadzie charakter socjalistyczny. Jak pisał w swoich „Wspomnieniach” Wojciechowski, nazywano ich „narodowcami lub narodowymi socjalistami, ponieważ kładliśmy główny nacisk na to, że pierwszym warunkiem realizowania sprawiedliwości społecznej musi być zdobycie niepodległości Polski przez rozbudzenie czynnego [polskiego] patriotyzmu i walkę z najeźdźcami na wszystkich polach […] Socjalizm narodowców był polskiego pochodzenia, czerpany z pism i programów demokracji polskiej na emigracji, miał podkład więcej uczuciowy niż rozumowy, był bowiem protestem serca przeciwko krzywdzie ludzkiej i wypływał z pragnienia dźwignięcia i uszczęśliwienia wszystkich. Z obcych wzorów najwięcej odpowiadał nam angielski socjalizm, nieopierający się na żadnej teorii ekonomicznej. Kolportowaliśmy lwowskie wydanie książki Sidneya Webba »Socjalizm w Anglii«. Marksa i jego teorii klasowej nie mogliśmy po prostu strawić, nie godziła się z naszym poczuciem spójni społecznej, z pojmowaniem narodu jako organizmu społecznego, w którym każde pokolenie, jednostka i grupa musi podporządkować się dobru całości”1.
Młody działacz wziął udział w przygotowaniach do obchodów setnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Został wówczas aresztowany i osadzony na dwa tygodnie w więzieniu. Szybko awansował w hierarchii zetowej, w której na wzór masonerii funkcjonowały różne stopnie wtajemniczenia. Przyjęty jako „towarzysz”, szybko został „bratem”, a następnie od 1892 r. był członkiem najwyższego organu Związku, czyli tzw. Centralizacji. Z jego ramienia prowadził tajne oświatowe kółka robotnicze. Wówczas to zetknął się z członkami Zjednoczenia Robotniczego, założonego przez Edwarda Abramowskiego, do którego wkrótce wstąpił. Stawiało sobie ono za cel położenie tamy „rozbijaniu robotników na grupy z powodu różnic występujących wśród inteligentów” oraz angażowanie robotników do tworzenia „samodzielnych [robotniczych] organizacji zawodowych, opartych o ogólnorobotniczą Kasę Oporu”2.
Jako działacz Zjednoczenia prowadził robotnicze kółka oświatowe, tworzył struktury wśród przedstawicieli różnych profesji, był jednym z organizatorów obchodów święta robotniczego 1 maja 1892 r. W związku z tego rodzaju działalnością został 27 maja 1892 r. aresztowany w Łodzi. Choć szybko go zwolniono, to jednak był nieustannie inwigilowany przez policję carską. Stało się to przyczyną jego emigracji. Przekroczył nielegalnie granicę i udał się do Zurychu.
Tam związał się z Towarzystwem Młodzieży Polskiej, współpracował przy porządkowaniu zbiorów biblioteki Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu z Zygmuntem Wasilewskim i Stefanem Żeromskim, poznał Romana Dmowskiego, zaprzyjaźnił się z Abramowskim. Z tym ostatnim w październiku 1892 r. opuścił Szwajcarię i udał się do Paryża. Tam nauczył się zecerstwa, ale przede wszystkim wziął udział w zjeździe założycielskim Polskiej Partii Socjalistycznej w listopadzie 1892 r. Zadaniem zjazdu było zbudowanie jednej partii ze wszystkich grup socjalistycznych działających w zaborze rosyjskim. Jak wspominał Wojciechowski: „Opracowaliśmy program i taktykę, na podstawie których miały połączyć się grupy na emigracji w Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich, a w kraju w Polską Partię Socjalistyczną. W stosunku do niej Związek miał być pomocniczą organizacją, a z czasem stać się jej częścią składową. Naczelny postulat [programu]: samodzielna rzeczpospolita demokratyczna i zasady [polityczne i społeczne], na których ma się opierać, uchwalono prawie bez dyskusji. Równie łatwo doszło do porozumienia w sprawie agitacji i organizacji. […] Najbardziej sporną okazała się sprawa stosowania terroru. […] Dyskusja w tej sprawie trwała trzy dni i skończyła się kompromisowymi uchwałami o terrorze politycznym, samoobronnym i ekonomicznym […] Najbardziej stanowczym przeciwnikiem terroru byłem ja. Zaraz na początku dyskusji postawiłem wniosek, że partia nie powinna prowadzić działalności za pomocą terroru, wyjątek może stanowić tylko akcja bezpośrednia zmierzająca do rewolucji […] Chodziło mi o stanowcze odgrodzenie się od rosyjskiej teorii terroru, której ulegała młodzież polska w rosyjskich uniwersytetach […] W sprawie stosunku do innych klas i partii zjazd uchwalił, ze Polska Partia Socjalistyczna, nie przestając być przedstawicielką interesów proletariatu, postara się być politycznym przewodnikiem narodu i grupować koło swego sztandaru wszystkie jego niezadowolone warstwy […] Ja sądziłem, że Partia Socjalistyczna jest partią proletariatu, a obok niej jest miejsce dla partii patriotycznej, skupiającej te elementy, które nie mogą pogodzić się z socjalizmem, ale chcą wyzwolić się z jarzma rosyjskiego. Z tego powodu byłem posądzany o wallenrodyzm, zwłaszcza w następnym roku, kiedy przebywając w Niemczech, pomogłem w drukowaniu odezw Ligi Narodowej”3.
Na zjeździe wybrano Wojciechowskiego do Zarządu Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich (ZZSP) obok Abramowskiego, Bolesława Jędrzejowskiego, Jana Lorentowicza i Feliksa Perla. Wkrótce jednak został zmuszony do opuszczenia Paryża na skutek interwencji rosyjskich agentów u francuskiego ministra spraw wewnętrznych Loubeta. Wyjechał zatem do Londynu, gdzie pracował jako zecer w drukarni „Przedświtu” – polskiego pisma socjalistycznego. Następnie został wydelegowany przez ZZSP do kraju w celu załagodzenia różnego rodzaju sporów, które nawarstwiły się w tamtejszym obozie socjalistycznym. Nielegalnie przekroczył granicę i najpierw udał się do Wilna, gdzie poznał Józefa Piłsudskiego, a następnie wziął udział w I krajowym zjeździe PPS w czerwcu 1893 r. w Lasach Ponarskich, na którym zaakceptowany został program zjazdu paryskiego. Powierzono też Wojciechowskiemu reprezentowanie PPS na zbliżającym się Kongresie II Międzynarodówki. Następnie po krótkim pobycie w innych miastach ponownie wyjechał zagranicę. Wziął udział we wzmiankowanym kongresie Międzynarodówki, który odbył się w Zurychu. Delegacja polska została tam zaatakowana przez Różę Luksemburg i Juliana Marchlewskiego, co związane było z powołaniem przez nich odrębnej organizacji Socjaldemokracja Królestwa Polskiego, programowo wyrzekającej się akcentowania kwestii odzyskania niepodległości.
Lata 1895-1899 Wojciechowski spędził nielegalnie w kraju. W 1895 r. uruchomił w Wilnie drukarnię „Robotnika”, prowadził ożywioną działalność jako organizator i agitator z ramienia Centralnego Komitetu Robotniczego PPS w różnych częściach kraju. Wówczas też, w 1899 r., zawarł związek małżeński z Marią Kiersnowską. Po ślubie udał się z żoną na emigrację, na której przebywali do 1905 r. Najpierw osiedlili się w Rappersvillu, później zaś ponownie przeprowadzili do Anglii. W tych latach coraz mocniej zaczął skłaniać się ku koncepcji socjalizmu etycznego propagowanej przez Abramowskiego. Kładła ona nacisk na przeobrażenia o charakterze moralnym, bez których rewolucja społeczna nie ma szans się dokonać oraz na pokojowe sposoby przekształcenia ustroju poprzez zakładanie kółek samokształceniowych, kooperatyw, różnego rodzaju zrzeszeń samopomocowych. Jak w późniejszym czasie pisał Wojciechowski, wspominając tamte lata, „Miał rację Abramowski, twierdząc, że nowy ustrój musi poprzedzać rewolucja moralna, inaczej zmiana będzie powierzchowna. Z ludzi goniących za zyskiem nie może narodzić się sprawiedliwość społeczna; z natur niewolniczych nie mogą powstać instytucje wolnościowe. Refleksje te pogłębiały się w toku składania pism Tołstoja. Nie stałem się tołstojowcem, o co mnie posądzano, gdyż nie mogłem pogodzić się z tołstojowską zasadą »niesprzeciwiania się złu«. […] Tołstojowi zawdzięczam tylko to, że odzyskałem wiarę, utraconą pod wpływem racjonalistycznych nowinek”4.
Kiedy po rewolucji 1905 r. ogłoszona została amnestia, Wojciechowski z żoną w styczniu 1906 r. powrócili legalnie do kraju. Nie był już członkiem PPS, bo z działalności w partii wycofał się po obradach Rady Partyjnej w czerwcu 1905 r. w związku z radykalizującym się coraz bardziej stanowiskiem dużej części jej członków. Wówczas to rozpoczął się kolejny okres działalności Wojciechowskiego, związany z jego aktywnością praktyczną i teoretyczną na rzecz spółdzielczości. Pod wpływem Abramowskiego zainteresował się działalnością powstałego w 1905 r. Związku Towarzystw Samopomocy Społecznej (ZTSS). Była to organizacja łącząca stowarzyszenia różnego rodzaju, wśród których jednak poczesne miejsce zajmowały organizacje spółdzielcze. W tym celu zresztą Abramowski powołał w ZTSS specjalną sekcję przekształconą następnie w Towarzystwo Kooperatystów, zajmującą się propagowaniem idei i praktyki spółdzielczej. Założenia Abramowskiego, które przyjął Wojciechowski jako swoje i które przyświecały mu w pracy na niwie spółdzielczej, można ująć w kilku tezach.
Po pierwsze, mamy tutaj do czynienia z przekonaniem, iż rewolucja może dać jedynie polityczne ramy demokracji, natomiast ich treść duchowa wytwarza się w praktyce życia codziennego. Prawdziwa demokracja rodzi się więc z organizacji samorządu i samopomocy społecznej, rozwijających samodzielność, solidarność i ducha współpracy. Po drugie, uznał on, że stowarzyszenia spółdzielcze podnoszą kulturę gospodarowania, a co za tym idzie – dobrobyt materialny, usuwając wszelkie marnotrawstwo i wyzysk w wymianie i produkcji. Ułatwiają one gromadzenie oszczędności przez masy ludowe. Te mogą być wykorzystane do zwiększenia sił wytwórczych i dalszego rozwoju instytucji wzajemnej pomocy. Wreszcie zaś: stanowią one ewolucyjne przejście do doskonalszego ustroju ekonomicznego, opartego na harmonijnej współpracy i proporcjonalnym podziale uniemożliwiającym zawłaszczanie owoców cudzej pracy. „Ograniczając procent od kapitału i nagromadzając kapitały społeczne, stowarzyszenia nie mają na celu zniesienia własności prywatnej, jak to głosili przeciwnicy spółdzielczości, lecz prowadzą do jej uspołecznienia i upowszechnienia, ograniczenia przerostów szkodliwych dla dobra powszechnego”5.
W związku z tym Wojciechowski ze współpracownikami postanowili założyć czasopismo poświęcone tym kwestiom. Za radą Stefana Żeromskiego nadali mu tytuł „Społem!” (w ówczesnej polszczyźnie słowo to oznaczało razem, wspólnie). Dewizą pisma stał się fragment zaczerpnięty z „Ody do młodości”: „W szczęściu wszystkiego są wszystkie cele”. Pierwszy numer ukazał się 6 października 1906 r. Liczba prenumeratorów rosła w szybkim tempie. O ile w pierwszym miesiącu wynosiła 40, to pod koniec pierwszego kwartału 500, a kolejnego 800. Następnie w listopadzie 1906 r. Wojciechowski wraz z Abramowskim doprowadzili do zarejestrowania Towarzystwa Kooperatystów. On sam, wraz z Romualdem Mielczarskim i Rafałem Radziwiłłowiczem, wszedł do jego zarządu. Wkrótce przy Towarzystwie powstał pomysł powołania specjalnej agentury handlowej na wzór angielskiej Co-operative Wholesale Society, która została nazwana Stowarzyszeniem Współdzielczym Dostaw Hurtowych. Chodziło o umożliwienie pojedynczym spółdzielniom dokonywania zakupów hurtowych poza obiegiem prywatno-kapitalistycznym.
W tym samym 1907 r. uruchomił „Biblioteczkę Społem” i opublikował w niej swoją pracę pt. „Ruch współdzielczy i rozwój jego w Anglii”. Omawiał w niej m.in. koncepcje Roberta Owena, a przede wszystkim zasady stojące u podstaw założenia i sukcesu spółdzielni spożywców w Rochdale, uważanej za pierwszą „prawdziwą” spółdzielnię w dziejach. Wskazywał on, że wpływ wychowawczy spółdzielczości tego rodzaju ma dwojaki charakter. Z jednej strony jest to automatyczne niejako oddziaływanie jako wolnych, demokratycznie rządzących się zrzeszeń, z drugiej natomiast „wpływ ten potęguje się przez celowo prowadzoną działalność za pomocą czytelni, odczytów, konferencji, zebrań towarzyskich, różnych klubów”6.
Podczas prowadzenia tego rodzaju działalność Wojciechowski musiał walczyć niejako na dwóch frontach. Ataki kierowane były nie tylko ze strony kapitału, ale i maksymalistycznie nastawionej lewicy krytykującej ideę spółdzielczą. Stąd w artykule zamieszczonym na łamach „Społem!” pisał: „Dość mamy pięknych obrazów »państwa przyszłości« – dziś czynów, czynów chcemy! Daleko bliższym urzeczywistnienia idei nowego ustroju jest zakładanie instytucji samopomocy i współdzielczości niż oczekiwanie w buntowniczym skupieniu tej ułudnej chwili, która za jednym powiewem wiosny stworzy warunki nowego życia. Nowe życie tworzyć musimy dziś, krok za krokiem w jego szarych codziennych przejawach, a nie zapewniać siebie i innych, że je kiedyś stworzymy. Oto cała filozofia tego ruchu, który wyraża się w zakładaniu kooperatyw najróżnorodniejszych postaci – spożywczych, wytwórczych, kredytowych. […] Ażeby nowy świat – owo Królestwo Boże, o które od dzieciństwa się modlimy – przestał być utopią, marzeniem, musimy dziś zakładać jego fundamenty i w tych drobnych instytucjach samopomocy spółdzielczej składać dowody, że do wymagań tego lepszego świata dorastamy, stajemy się umysłowo i moralnie wyżsi i potrafimy godzić swój egoizm z interesami naszych bliźnich – bez przymusu, jedynie z popędu dobrej woli z rozumu płynącej”7.
W 1908 r. Wojciechowski był współorganizatorem I Polskiego Zjazdu Stowarzyszeń Spożywców w Warszawie, w którym wzięło udział 423 delegatów z 248 stowarzyszeń spożywczych. Zjazd miał spełnić dwa główne zadania. Po pierwsze, przekazać kierownikom stowarzyszeń odpowiednią wiedzę poprzez organizowane w jego czasie wykłady i szkolenia, a po drugie – rozstrzygnąć różne nie cierpiące zwłoki kwestie dotyczące ich funkcjonowania i działalności. Uchwałą Zjazdu utworzone zostało przy Towarzystwie Kooperatystów Biuro Informacyjne, na utrzymanie którego stowarzyszenia opodatkowały się roczną składką. Jego głównym zadaniem miało być opracowanie statutu związku stowarzyszeń, który postanowiono powołać. Sekretarzami Biura zostali Mielczarski i Wojciechowski. Efektem tej działalności były również broszury mające charakter instruktażowy – „Rachunkowość stowarzyszenia spożywców” autorstwa Mielczarskiego oraz dwie Wojciechowskiego: „Jak założyć stowarzyszenie spożywcze” z 1909 r. i „Prawodawstwo o kooperatywach” z 1912 r. W 1910 r. odbył się II Zjazd w Warszawie, rok później natomiast władze rosyjskie ostatecznie zaakceptowały statut Warszawskiego Związku Stowarzyszeń Spożywczych (tak brzmiała oficjalna nazwa – władze carskie nie zgodziły się na Polski Z. S. S.), którego powołanie uchwalono jeszcze w czasie I Zjazdu. Wojciechowski został wybrany jego dyrektorem (wraz z Mielczarskim) oraz kierownikiem Wydziału Organizacyjno-Społecznego. Do Związku przystąpiło początkowo 178 stowarzyszeń. Jednocześnie rozwiązano Biuro Informacyjne.
W tym samym roku, po konfiskacie 38. numeru „Społem!”, Wojciechowski został pozbawiony prawa występowania w charakterze wydawcy i redaktora. Władze carskie oskarżyły go o nawoływanie do rewolucji socjalnej, w związku z tym jego obowiązki przejęte zostały przez Radziwiłłowicza. W październiku 1913 r. w Warszawie odbyło się uroczyste otwarcie i poświęcenie hurtowni i siedziby Związku. Przemawiając w czasie tej uroczystości, Wojciechowski powiedział: „Polska myśl społeczna dotąd czerpała wskazania i wzory przeważnie u najbliższych sąsiadów Niemców. Dla naszego Związku szukaliśmy wskazań dalej – w Anglii, ojczyźnie kooperacji. W pojmowaniu pionierów kooperacji reforma socjalna to cały szereg dobrych interesów, jakie na korzyść warstw pracujących można zrobić. Związek nasz jest właśnie jednym z takich dobrych interesów. Za pomocą niego i stowarzyszeń związkowych oszczędzać chcemy miliony, zabierane dziś pracy przez wadliwą organizację wymiany i produkcji. Gdy na zjazdach mówimy, że nasz Związek ma się stać największym domem handlowym w Polsce, to nie o największy obrót towarowy tu tylko chodzi, ale o objęcie wspólnej realnej pracy dla przyszłości jak największej liczby ludzi. Związek nasz nie jest dziełem jakiejkolwiek partii czy dobranej grupy ludzi; on jest owocem dobrze pojętej idei solidarności, która nakazuje przy pracy szukać punktów wspólnych, nie wysuwać na front różnic często błahych. Mamy wśród siebie ludzi różnych warstw i partii, jesteśmy organizacją krajową, nie partyjną – i to jest nasz największy tryumf. Polacy jednak mogą i umieją pracować społem!”8.
W tamtym momencie do Związku należało już 274 stowarzyszeń z 40 000 członków. Pomimo że Wojciechowski na niwie spółdzielczości był głównie praktykiem, to jednak znajdziemy w jego piśmiennictwie również pewne refleksje natury ideowo-społecznej. Traktował on spółdzielczość jako coś w rodzaju „trzeciej drogi” rozwoju gospodarczego, przezwyciężającej różnego rodzaju problemy i niebezpieczeństwa charakterystyczne dla liberalizmu i kolektywizmu. Jego zdaniem, już wiek XIX jasno pokazał, iż „Państwo nie może ograniczać się do roli stróża nocnego, pilnującego tylko bezpieczeństwa życia i majątków, jak tego chciała szkoła liberalna, ani nie może ograniczać ich działalności gospodarczej przez upaństwawianie produkcji i wymiany, jak tego chciała szkoła socjalistyczna”9. Cechą wyróżniającą spółdzielczości jest to, że opiera się ona na zasadach wolności, równości oraz braterstwa społecznego. Przy czym żadna z tych idei nie jest absolutyzowana, nie ma mowy o ich deifikowaniu, albowiem muszą ze sobą harmonizować. Równość osiąga się chociażby poprzez sprawiedliwy podział wypracowywanego zysku, nie jest to jednak równość bezwzględna, lecz proporcjonalna, zależna od wkładu pracy na rzecz stowarzyszenia i indywidualnych zasług każdego z jej członków. Podobnie wolność nie może być utożsamiana z hasłem laissez faire oraz z przerostami indywidualizmu, lecz musi być uzgadniana z ideą użyteczności publicznej. „Wszystkie spółdzielnie – pisał Wojciechowski – w ustroju i działalności swojej godzą pragnienia wolności i równości przez wzajemną pomoc, braterstwo społeczne, wyrażające się w sprawiedliwym podziale dochodu”10.
Powstanie spółdzielczości to dla niego niejako nieunikniona konsekwencja rozwoju społecznego, naturalny etap na tej drodze. Komplikujące się formy współżycia ludzi, powstawanie rozmaitych nieznanych wcześniej potrzeb, spowodowały, że zaistniała również potrzeba powołania instytucji, które byłyby w stanie je zaspokoić. Każdy człowiek funkcjonuje bowiem w wielu różnych grupach i posiada, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, „tożsamość złożoną”. Poszczególne z nich zaspokajają określone kategorie potrzeb, ale żadna nie jest w stanie pochłonąć i ogarnąć całego człowieka, jak to mogło wyglądać gdzieś u zarania dziejów. Spółdzielczość stanowi odpowiedź na te wyzwania. Spośród wszystkich ruchów społecznych, które zainicjowane zostały w XIX w., to ona zdaniem Wojciechowskiego posiada największą żywotność, wszechstronność i zdolności przystosowawcze. „Spółdzielnie dają członkom korzyści materialne, poprawiają warunki ich bytu i przez to do pewnego stopnia czynią ich lepszymi, ale w naszych warunkach przy niskim stanie oświaty i samodzielności w warstwach ludowych, to nie wystarcza. Rozwój spółdzielni zależy nie tylko od ponaglających potrzeb materialnych, lecz i w nie mniejszym stopniu od umysłowych i moralnych zalet członków […]. Spółdzielnia jest organizacją demokratyczną, to znaczy, że każdy jej członek – mądry czy głupi – ma takie samo prawo decydowania w jej sprawach, wybierać i być wybranym. Żeby uniknąć rządów głupich, podniesienie umysłowego poziomu jest dla spółdzielni równie nieodzownym warunkiem powodzenia, jak pozyskanie środków materialnych”11. Stąd więc tak wielka rola wychowawcza spółdzielni, albowiem ich jakość zależy niejako od jakości społeczeństwa. Jeżeli nie będziemy mieli do czynienia z dostatecznie uświadomionym społeczeństwem, zdolnym do samodzielnego działania, altruizmu, samopomocy, spółdzielnia straci „swoje znaczenie gospodarcze i społeczne, zamienia się w zwykły sklepik spożywczy bez przyszłości”. Jako instytucje nie mają one bowiem żadnej magicznej mocy: „są ostatecznie takimi, jakimi są ich członkowie, i historia oceniać będzie nasze usiłowania nie według materialnych zdobyczy, lecz według tego, w jakim stopniu przyczyniliśmy się do umysłowego i moralnego podniesienia ludzi”12.
Po wybuchu I wojny światowej Wojciechowski zaangażował się w organizację pomocy żywnościowej dla mieszkańców Warszawy. Został członkiem zarządu Centralnego Komitetu Obywatelskiego, powstałego z inicjatywy Centralnego Towarzystwa Rolniczego. Zajmował się on organizacją oddziałów niosących bezpośrednią pomoc sanitarną i żywnościową ludności wypędzanej z terenu frontu. Zorganizował Sekcję Żywnościową Komitetu Obywatelskiego m. Warszawy, której kierownictwo przejął po nim Mielczarski.
Orientacja polityczna Wojciechowskiego w czasie I wojny światowej bliższa była poglądom Dmowskiego, który upatrywał głównego wroga niepodległości Polski w II Rzeszy Niemieckiej, niż PPS prezentującej otwarcie antyrosyjskie stanowisko i stawiającej na sojusz z Austro-Węgrami. W związku z tym zgodził się on wejść do Komitetu Narodowego Polskiego założonego w listopadzie 1914 r. Wojciechowski przez większą część wojny opiekował się lotnymi oddziałami sanitarnymi i żywnościowymi, które szły z pomocą polskim uchodźcom na terenach rosyjskich. W 1917 r. z inicjatywy Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego i Stronnictwa Polityki Realnej powstała w Moskwie Rada Polska Zjednoczenia Międzypartyjnego z Wojciechowskim jako prezesem, która podporządkowała się Komitetowi Narodowemu Polskiemu w Londynie. Jej działalność nie była jednak zbyt długa, po rewolucji październikowej rozpoczęły się aresztowania członków Rady, Wojciechowski postanowił więc wrócić do kraju.
Włączył się wówczas ponownie w wydawanie pisma „Społem!” oraz w działania na rzecz zjednoczenia ruchu kooperatystycznego. Wyrazem tego było zorganizowanie ogólnokrajowego zjazdu delegatów stowarzyszeń spożywców w listopadzie 1918 r. Uczestniczyło w nim 540 osób. Ta aktywność jednak wkrótce uległa zawieszeniu na rzecz organizowania struktur państwa. Po rozwiązaniu się Rady Regencyjnej i przekazaniu przez nią władzy zwierzchniej Piłsudskiemu, Wojciechowski udał się do niego z wizytą, towarzysząc Mielczarskiemu w przedstawieniu koncepcji powołania rządu narodowego z udziałem wszystkich stronnictw. Podczas kolejnego spotkania Piłsudski zaproponował Wojciechowskiemu wejście w skład rządu w sytuacji zmiany gabinetu Jędrzeja Moraczewskiego. Wojciechowski, choć bez entuzjazmu, zgodził się. W związku z tym po powołaniu gabinetu Ignacego Paderewskiego objął stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Funkcję tę pełnił również w rządzie Leopolda Skulskiego. Jako minister spraw wewnętrznych zapewnił warunki umożliwiające przeprowadzenie wyborów do Sejmu Ustawodawczego. Do jego zadań należało również integrowanie podzielonych zaborami ziem polskich, wprowadzenie jednolitych regulacji prawnych dotyczących organizacji struktur i zasad funkcjonowania administracji państwowej i samorządów lokalnych, organizacja służby bezpieczeństwa i porządku publicznego, systemu zaopatrzenia ludności w artykuły pierwszej potrzeby, a przede wszystkim – opracowanie i uchwalenie konstytucji.
Po rozwiązaniu gabinetu Skulskiego, rozczarowany bieżącą polityką, Wojciechowski zdecydował o rezygnacji ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych, pomimo że propozycję dalszego sprawowania tej funkcji otrzymał od nowego premiera Władysława Grabskiego. Pozostał jednak zarówno w rządzie jako pracownik kontraktowy, jak i w polityce, będąc od 1921 r. członkiem PSL „Piast”.
Po zamordowaniu Gabriela Narutowicza Zgromadzenie Narodowe 20 grudnia 1922 r. wybrało na stanowisko prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego (jako kandydat zgłoszony był już w wyborach poprzednich). W swoim orędziu inauguracyjnym powiedział m.in: „poprzednik mój – Pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej śp. Gabriel Narutowicz – poległ z ręki opętanej szałem nienawiści. Ponury cień padł na odradzająca się państwowość polską, na moralne podstawy naszego życia zbiorowego. Nienawiść wytwarza niepokój i nieład, rujnuje życie rodzin i państwa […]. W imieniu Rzeczypospolitej wołam do Was, Obywatele: skłaniajcie się do zgody w sprawach dobra powszechnego, ona jest pierwszym warunkiem wiernego wykonania ustawy konstytucyjnej, uzdrowienia życia gospodarczego i wychowania obywateli, godnych imienia polskiego”13.
Podczas sprawowania prezydentury rzeczywiście jawił się jako rzecznik zgody, pojednania i pracy, prowadził politykę porozumienia i łagodzenia konfliktów między stronnictwami. Sytuacja wewnętrzna w kraju była jednak trudna, nasilały się w związku z tym rozruchy i strajki. Z inicjatywy Wojciechowskiego powołany został drugi rząd Władysława Grabskiego, który udanie przeprowadził reformę walutową stabilizującą sytuację gospodarczą. W 1924 r. we Lwowie doszło do nieudanego zamachu na Wojciechowskiego, dokonanego z inicjatywy Ukraińskiej Organizacji Wojskowej. Wkrótce jego urzędowanie miało się zakończyć w podobnie dramatyczny sposób. Spory polityczne w Polsce coraz bardziej się nasilały, sytuacja stawała się niestabilna, a kulminacją tego był zbrojny zamach stanu przeprowadzony przez Piłsudskiego i popierające go oddziały wojskowe. Wojciechowski po próbach mediacji i spotkaniu z Piłsudskim ostatecznie, chcąc zapobiec dalszemu rozlewowi krwi, wydał wojskom rządowym nakaz zaprzestania walki i w dniu 14 maja 1926 roku złożył marszałkowi Sejmu Maciejowi Ratajowi rezygnację z urzędu prezydenta. Po złożeniu dymisji definitywnie wycofał się z aktywnej działalności politycznej, nigdy więcej już też nie spotkał się z Piłsudskim.
Odejście z bieżącej polityki nie było jednak równoznaczne z wycofaniem się z aktywności na niwie publicznej. Wrócił do tego, czemu poświęcił znaczną część swojego życia – do działalności spółdzielczej. Przewodniczył Zarządowi powołanego w 1927 r. Funduszu im. Romualda Mielczarskiego, w tym samym roku wydał pracę zatytułowaną „Romuald Mielczarski. Pionier spółdzielczości w Polsce”. W latach 1928–1929 r. kierował Spółdzielczym Instytutem Naukowym, powstałym z inicjatywy Franciszka Stefczyka w 1919 r., redagował wydawany pod jego auspicjami kwartalnik „Biuletyny Spółdzielczego Instytutu Naukowego”. W ramach „Biblioteki Spółdzielczej” publikował też swoje kolejne prace poświęcone tym zagadnieniom: „Ruch spółdzielczy” (1930), „Organizacja zbytu produktów rolniczych: podręcznik dla szkół rolniczych” (1931), „Historia spółdzielczości polskiej do 1914 roku” (1939). Prowadził wykłady w Wyższej Szkole Handlowej i w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
W tamtym czasie coraz bardziej zaczął zbliżać się do katolickiej nauki społecznej, akcentując wpływ chrześcijaństwa na powstanie idei współpracy, solidarności, a tym samym także spółdzielczości. „Chrześcijaństwo – jak pisał – występuje w historii jako potęga porządkująca namiętność ludzką, uszlachetniająca ludzi i polepszająca stosunki pomiędzy nimi. Ono podniosło godność człowieka, doprowadziło do upadku niewolnictwa, stworzyło ogniska nauki, oświaty i sztuki, rozbudowało instytucje opieki społecznej i pomocy wzajemnej”14. Podkreślał też niezwykle mocno potrzebę apolityczności ruchu spółdzielczego, czyli ideę, której wierni byli wraz z Mielczarskim od początku swej działalności na tym odcinku. Podnoszenie tych kwestii to wynik coraz mocniejszych nacisków politycznych na ruch spółdzielczy, prób jego instrumentalizowania przez czynniki polityczne.
W 1937 r. wrócił na moment do polityki, zostając jednym z aktywnych organizatorów nowej formacji politycznej, jaką było chadeckie Stronnictwo Pracy. Przemawiając na Kongresie Założycielskim tej partii powiedział: „Wycofałem się z czynnego życia politycznego, mimo to przyszedłem na Wasze Wezwanie, ponieważ w waszych programowych tezach, na podstawie których połączyliście się w jedno stronnictwo, znajduję bardzo wiele wspólnego z moimi poglądami w najważniejszych sprawach. […] Dobrze jest, że program opieracie na zasadach religii chrześcijańskiej. Obowiązki, które człowiek nakłada na siebie w imię miłości Boga i Ojczyzny, są nieskończenie wyższe i trwalsze, niż wszelkie inne zobowiązania prawne czy wyrozumowane. […] Demokratyzacji naszego życia politycznego powinna towarzyszyć demokratyzacja gospodarcza. Tutaj nie widzę potrzeby żadnej nowej doktryny, wystarcza mi całkowicie chrześcijański ideał społeczny, wywyższający świadomy wysiłek ludzki, pracę ponad siłę środków materialnych – kapitał”15.
Lata okupacji hitlerowskiej spędził w kraju. Bogata infrastruktura „Społem” została wykorzystana we wrześniowej obronie Warszawy. W późniejszych latach za radą Wojciechowskiego ludzie „Społem” zasilali fundusze Rady Głównej Opiekuńczej czy Wydziału Opieki Społecznej. W czasie Powstania Warszawskiego jego mieszkanie spłonęło, więc został przeniesiony wraz z żoną do obozu przejściowego w Pruszkowie, a następnie po zwolnieniu znaleźli schronienie w domu córki Zofii w Gołąbkach pod Warszawą. Tam Stanisław Wojciechowski zmarł 9 kwietnia 1953 r., pochowany został trzy dni później w grobowcu rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
***
Stanisław Wojciechowski był różnie oceniany przez współczesnych. Znaleźlibyśmy niemałe grono jego krytyków, zwłaszcza z okresu prezydentury. Zarzucano mu chwiejność, drobiazgowość, brak stanowczości i szerszych zainteresowań politycznych. Nawet jeżeli bylibyśmy skłonni przychylić się do tych opinii, kilka lat sprawowania przezeń urzędu Prezydenta RP nie może przesłaniać całokształtu działalności na różnych niwach. Tutaj zaś jawi się jako człowiek kompromisu w dobrym tego słowa znaczeniu, człowiek pojednania, służby i pracy. Brak u niego było myślenia w wąskich kategoriach partyjnych, zawsze potrafił wyjść w imię wyższych racji ponad tego rodzaju podziały i antagonizmy, co zarówno dziś, jak i w czasach, gdy żył, nie było cechą zbyt często spotykaną. W jednej ze swoich prac pisał, że „Głównym przeznaczeniem człowieka na ziemi jest, aby dobrze czynił ludziom, aby swoimi czynami całego życia starał się ulepszać los swoich bliźnich, aby nawet usiłował, by dobroczynne jego za życia czynów skutki uszczęśliwiały jeszcze pokolenia następnych ludzi”16. Śmiało można powiedzieć, że było to motto, któremu był wierny przez całe swoje życie.
Przypisy:
- S. Wojciechowski, Moje wspomnienia, cz. 1, wstęp i oprac. J. Łazor, Warszawa 2017, ss. 56-58.
- Ibidem, ss. 72-73.
- Ibid., ss. 89-91.
- Ibid., ss. 183-184.
- Ibid., s. 209.
- S. Wojciechowski, Ruch współdzielczy i rozwój jego w Anglii, Warszawa 1907, s. 75.
- [S. Wojciechowski], Nasza droga, „Społem! Tygodnik Poświęcony Sprawom Kooperacji” 1906 nr 12, ss. 178-179.
- Mowa St. Wojciechowskiego, „Społem! Dwutygodnik Poświęcony Sprawom Kooperacji” 1913 nr 22, ss. 3-4.
- S. Wojciechowski, Zadania wychowawcze spółdzielni [w:] Stanisław Wojciechowski. Prezydent RP. Wspomnienia, orędzia, artykuły, wstęp i wyb. M. Groń-Drozdowska, M. M. Drozdowski, Warszawa 1995, s. 340.
- Ibidem.
- Ibid., s. 341.
- Ibid., s. 344.
- Orędzie z dnia 20 grudnia 1922 roku [w:] Ibid., s. 285.
- S. Wojciechowski, Ruch spółdzielczy, Warszawa 1930, s. 52.
- Przemówienie Stanisława Wojciechowskiego, wygłoszone na Kongresie Założycielskim Stronnictwa Pracy w dniu 10 października 1937 roku [w:] Stanisław Wojciechowski. Prezydent RP…, s. 327.
- S. Wojciechowski, Narodowa ideologia spółdzielczości [w:] Kooperatyzm, spółdzielczość, demokracja. Wybór pism, wprowadzenie i red. B. Błesznowski, Warszawa 2014, s. 165.