NIK wzywa premiera do usunięcia bezprawia w Świętokrzyskim Parku Narodowym
To nadal własność Skarbu Państwa, a nie jednej z grup religijnych.
Polscy komentatorzy pytają czasami ze zdziwieniem: dlaczego kraje tzw. Globalnego Południa wahają się między Rosją (i wspierającymi ją wciąż Chinami) – a Ukrainą (i Zachodem)?
Najczęściej podawanym wyjaśnieniem jest podatność na rosyjską propagandę. To, jak Rosja i Ukraina próbują opowiedzieć tę wojnę, jest oczywiście istotne dla jej wyniku. Dlatego ukraińskie koleżanki i ukraińscy koledzy, których spotykam na swoich aktywistycznych drogach, przedstawiający walkę Ukrainy jako walkę antyimperialną – mają rację. Podobnie jak Polka, która – zaproszona do Parlamentu Europejskiego na przemówienie Ursuli von der Leyen i wywołana przez Cesarzową Europy w tymże przemówieniu – wystąpiła w koszulce z napisem „decolonise Russia”.
Walka informacyjna jest ważna. Ale nie wystarcza. Jeśli kraje Globalnego Południa mają poważnie potraktować przekaz o konieczności solidarności z Zachodem i Ukrainą, to – po inwazji na Irak i Afganistan, w wyniku których zginęło licząc ostrożnie jakieś 500 000 ludzi i po innych nieprzyjemnych doświadczeniach z Zachodem, chociażby postawie UE wobec patentów na szczepionki – muszą zobaczyć leżący na stole konkretny deal. Także ekonomiczny.
Co mogłoby być elementem takiego dealu? Na początek anulowanie lub restrukturyzacja długu Ukrainy. Za którym poszłaby restrukturyzacja systemowego długu państw Południa wobec ich dawnych kolonialnych wierzycieli. Kościół katolicki wzywa do takiej decyzji co najmniej od czasów Jana Pawła II i 2000 Roku Jubileuszowego.
Innym sposobem na zbliżanie światowego Południa do geopolitycznego Zachodu jest realny transfer zielonych technologii, bo to, co zakłada Europejski Zielony Ład w tej sprawie, stanowi kroplę w morzu. Na marginesie: kto – jak wielu polskich konserwatywnych komentatorów – twierdzi, że Globalnego Południa nie obchodzi kryzys klimatyczny i że walka ze zmianą klimatu to wymysł bogatych dzieciaków z Zachodu, niech obejrzy relacje z niedawnej katastrofalnej powodzi w Pakistanie i posłucha komentarzy ludzi tam mieszkających.
Zaproponowanie przez Zachód realnej oferty światowemu Południu to nie tylko kwestia elementarnej sprawiedliwości. To także pragmatyka w geopolitycznej konfrontacji z blokiem chińsko-rosyjskim. Która to konfrontacja – nie oszukujmy się – nie skończy się wraz z ukraińską kontrofensywą ani nawet wraz z rosyjską klęską. Najprawdopodobniej czeka nas długa zimna wojna.
Konieczność wyłożenia przez Zachód realnej oferty dla Globalnego Południa w konfrontacji z ZSRR widział już „pragmatyk z zasadami”, adwokat niepodległości Ukrainy, najbliższy polityczny przyjaciel Giedroycia – Juliusz Mieroszewski. Jego teksty z lat 60. powinniśmy sobie odkurzyć, jeśli na geopolityczne zmagania, których jesteśmy częścią, chcemy nauczyć się patrzeć z mniej zaściankowej perspektywy. Dziś jest to jeszcze prawdziwsze, niż gdy pisał to Mieroszewski bo zupełnie inna jest rola Chin i inny ekonomiczny i militarny potencjał Indii, RPA, Brazylii i innych krajów tzw. Południa. Byłoby dobrze, gdyby Południe znalazło się na radarze polskich ekspertów doradzających rządom w sprawach polityki zagranicznej. I żeby polscy politycy, eksperci, instytucje, liderzy opinii, a także polska dyplomacja ekonomiczna mieli dla światowego Południa realną ofertę.
Mówiąc krótko, w polskim i ukraińskim interesie jest, aby kraje Globalnego Południa dostały od Zachodu propozycję realnego dealu.
Bo inaczej zapiszą się po prostu na deal rosyjsko-chiński.
dr Mateusz Piotrowski
Zdjęcie w nagłówku tekstu: fot. Christel from Pixabay.
To nadal własność Skarbu Państwa, a nie jednej z grup religijnych.
Między Polską a Czechami brakuje lokalnych połączeń kolejowych.