To idzie młodość. Ale jaka?

·

To idzie młodość. Ale jaka?

·

Czy można na serio rozmawiać o młodym pokoleniu? Spróbujemy w tym numerze.

Co to znaczy na serio? Na przykład bez odwiecznych i rytualnych narzekań na „dzisiejszą młodzież”. Są one stare jak świat i tyle razy już zgrane, że wypadałoby spróbować czegoś innego. Wcale nie trzeba w tym celu idealizować młodzieży i przekonywać, że jest ona pozbawiona wad. Ale warto przy punktowaniu problemów i słabości pomyśleć, skąd się one biorą. Na przykład ze świata, który w sporej mierze stworzyli dorośli, a młodych wrzucono do niego na głęboką wodę.

Albo bez równie rytualnych pomstowań, że to wszystko przez „bezstresowe wychowanie”. Którego co prawda nikt nie praktykował, ale urosło do rangi mitu mającego tłumaczyć wszelkie problemy młodych ludzi oraz niezadowolenie dorosłych z ich postaw. Tym bardziej, że na porządku dziennym było i nadal w sporej mierze jest wychowanie całkiem stresowe. Nierzadko pełne przemocy fizycznej czy werbalnej. Spore są też pokłady codziennego i okazjonalnego stresu młodych ludzi w dzisiejszym społeczeństwie. Ma on bardzo różne podłoże – od socjalnobytowego czy związanego z pracą wykonywaną lub mającą wkrótce nadejść, a kończąc na sferze kulturowej, zdrowotnej czy edukacyjnej. Ten stres nie jest wymysłem ani błahostką. Świadczy o tym niezbyt dobra kondycja psychiczna młodych Polaków i Polek.

Nie oznacza to, że kolejne medialne paniki czy przepychanki w ramach politycznych wojen musimy akceptować bezkrytycznie. Możemy na problemy społeczne popatrzeć fachowo, np. porównać stan zdrowia psychicznego młodych ludzi z tym, co dzieje się z ich rówieśnikami w innych krajach Zachodu. Albo jakie jest zagrożenie nałogami wśród polskich nastolatków na tle ich rówieśników z innych krajów postkomunistycznych.

Nie musimy także idealizować młodzieży i podłączać się pod modny trend pomstowania na „dziadersów”, żeby przypodobać się młodym. Młodzi nie są głupi, wyczują fałsz takich zabiegów. W zupełności wystarczy, że nie skreślimy ich na starcie i spróbujemy potraktować po partnersku. Bo niby dlaczego nie? Skoro jesteśmy, jako dorośli, pewni swoich przekonań i pozycji, to nie musimy się obawiać, że młode pokolenie nam zagraża. Za to może nam coś ciekawego podpowiedzieć.

Można też, zamiast festiwalu lamentów i rozczarowań, zastanowić się, co i jak zmienić, poprawić i naprawić w tych kwestiach, gdzie młodzi ludzie mają ewidentne problemy. Albo w tych sferach, gdzie ich świat oraz światy ich rodziców czy dziadków coraz mniej (i być może rzeczywiście zbyt słabo) do siebie przystają.

O tym jest obecny numer „Nowego Obywatela”. Wieloaspektowo przyglądamy się sytuacji dzieci i młodzieży w Polsce. Kondycji tej grupy, ze szczególnym uwzględnieniem podgrup najsłabszych – osobom w kryzysie zdrowia psychicznego, młodym z niepełnosprawnościami, początkującym pracownikom, nieletnim wykluczonym ekonomicznie czy z placówek resocjalizacyjnych. Ale także dzieciom i rodzinom w ogóle w obecnych czasach. Niedobrym i zarazem zmieniającym się na lepsze tendencjom w kwestii przemocy wobec dzieci. Niebezpieczeństwom czyhającym na młodych w sieci i w sposobie korzystania z urządzeń elektronicznych. Dzieciom i młodzieży wobec sektora reklamowego. I jeszcze kilku ważnym sprawom.

Oczywiście nie wszystkie ważne tematy, problemy czy wyzwania dotyczące tej grupy społecznej i wiekowej udało nam się omówić w jednym numerze. Sądzę jednak, że oddajemy w wasze ręce sporą i rzadko spotykaną w jednym miejscu dawkę wiedzy na temat tego, jak żyją w Polsce dzieci i młodzież – i jak mogliby żyć lepiej.

Zapraszam do lektury!

Remigiusz Okraska

PS. Jeśli „Nowy Obywatel” ma się nadal ukazywać i poruszać tematy, jakich wcale lub prawie nie znajdziecie w innych mediach, potrzebne jest Wasze wsparcie – zajrzyjcie proszę tutaj.

Zdjęcie w nagłówku tekstu: fot. Remigiusz Okraska

Z numeru
Nowy Obywatel 40(91) " alt="">
komentarzy