Chrześcijańska wizja spółdzielczości. Działalność i poglądy biskupa Stanisława Adamskiego

Chrześcijańska wizja spółdzielczości. Działalność i poglądy biskupa Stanisława Adamskiego

Biskup Stanisław Adamski to postać wciąż niestety budząca pewne kontrowersje czy raczej nieporozumienia, będące wynikiem jego działalności w czasie II wojny światowej.

Pracując bowiem na Śląsku w czasach niemieckiej okupacji, biskup postanowił wszelkimi dostępnymi środkami ratować mieszkających tam Polaków, nie dopuścić do ich masowych wyjazdów i tym samym do zmajoryzowania ludności polskiej przez niemiecką, w związku z czym postanowił znieść w kościołach diecezji katowickiej śpiew i publiczne modlitwy w języku polskim, nakazując wykorzystanie w zamian pieśni łacińskich, a nawet zaczął wzywać do przyznawania się w tzw. palcówce (deklaracji narodowościowej, potwierdzonej odciskiem palca) do niemieckości. Miało to stanowić jedynie metodę maskowania się i uchronić ludność polską przed deportacjami, aresztowaniami i innymi prześladowaniami. Uczynił to w porozumieniu z rządem gen. Władysława Sikorskiego oraz Stolicą Apostolską, a sam zadeklarował narodowość polską. Główny cel został przez bpa Adamskiego osiągnięty, całą sprawę zresztą wyjaśnił obszernie w wydanej zaraz po wojnie broszurze1. Mimo to, jego poczynania dały komunistom asumpt do oszczerczej nagonki, która niestety do dziś odbija się czkawką i powoduje, że jest on kojarzony przede wszystkim z działaniami z czasów II wojny światowej. Zapomina się zaś zazwyczaj o jakże bogatej jego aktywności z lat wcześniejszych.

***

Stanisław Adamski urodził się 12 kwietnia 1875 r. w małej miejscowości Zielona Góra niedaleko Szamotuł jako najstarszy spośród trzech synów Piotra i Heleny. Do szkoły elementarnej uczęszczał w Obrzycku, później kontynuował naukę we Wronkach, Poznaniu i Międzyrzeczu. W 1896 r. rozpoczął studia w Seminarium Duchownym w Poznaniu, trzy lata później zaś otrzymał święcenia kapłańskie. Pracę duszpasterską podjął w Gnieźnie w parafii Świętej Trójcy, od początku angażując się w działalność społeczną. Zafascynowany postacią znanego wielkopolskiego społecznika, ks. Piotra Wawrzyniaka, zainteresował się sprawami związanymi ze spółdzielczością, czego efektem była broszura dotycząca zakładania kas oszczędnościowych2.

Jego działalność nabrała rozmachu, gdy został przeniesiony do Poznania i mianowany wikariuszem przy kolegiacie św. Marii Magdaleny, przy której następnie pełnił funkcję kanonika i prałata kustosza. Trafił tam pod opiekę ks. Antoniego Stychla, społecznika i organizatora stowarzyszeń robotniczych. Wkrótce ks. Adamski został sekretarzem generalnym Związku Katolickich Towarzystw Robotników Polskich w archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej, założył organ Towarzystwa – czasopismo „Robotnik”, ukazujące się w Poznaniu w latach 1904-1939. Powołał do życia Związek Stowarzyszeń Kobiet Pracujących oraz jego organ prasowy, „Gazetę dla Kobiet”. Ponadto uczestniczył w pracach krzewiącego czytelnictwo i zakładającego na wsiach biblioteki Towarzystwa Czytelni Ludowych, fundującego ubogiej młodzieży stypendia Towarzystwa Pomocy Naukowej im. Karola Marcinkowskiego3, Towarzystwa Kolonii Wakacyjnych i Stacji Sanitarnych „Stella” oraz Towarzystwa Opieki nad Wychodźcami Sezonowymi. Zasiadał w zarządzie Towarzystwa Społeczno-Higienicznego, Opieki Katolickiej nad Służbą Żeńską, przewodniczył Towarzystwu Opieki nad Dziećmi Katolickimi. Współtworzył też, a następnie redagował dwutygodnik „Ruch Chrześcijańsko-Społeczny” i tłumaczył na język polski prace znanych przedstawicieli niemieckiego katolicyzmu społecznego, ks. Franza Hitze oraz Josepha Biederlacka.

Jak pisał w swych wspomnieniach: W 1904 r. powołał mnie śp. arcybiskup Florian Stablewski do Poznania, na stanowisko sekretarza generalnego diecezjalnego Związku Katolickich [Towarzystw] Robotników Polskich. Byłem sekretarzem generalnym związku do końca 1910 roku. Robotnicy rolni oraz kobiety nie posiadali jeszcze w owym okresie w państwie pruskim praw koalicyjnych, czyli nie wolno im było łączyć się w związki zawodowe, które by wpływały na polepszenie warunków płacy i pracy. Wobec tego, za inicjatywą śp. arcybiskupa Stablewskiego, zakładaliśmy dla nich, w myśl encykliki Rerum novarum, stowarzyszenia o charakterze oświatowym, kulturalnym i samopomocowym. Stowarzyszenia lokalne połączyliśmy w związek, obejmujący archidiecezję gnieźnieńską i poznańską. Zakładaliśmy stowarzyszenia w poszczególnych parafiach. W ciągu mojego urzędowania, jako sekretarz generalny, założyłem w archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej około 250 nowych stowarzyszeń. Liczba członków indywidualnych wzrosła do 30 tysięcy. Działalność ta była solą w oku władz pruskich i uchodziła za polonizacyjną, a tym samym wrogą państwu. Pozostawała ona jednak w ramach prawnych, dlatego jej nie uniemożliwiono. Każdy mój wyjazd na zebranie kontrolowali wysłannicy policji pruskiej, usiłując bądź stawiać przeszkody, bądź też uzyskać materiał do oskarżenia o działalność niedozwoloną. Nie zdołano nam jednak wykazać przekroczeń. Znaliśmy doskonale ustawę pruską o stowarzyszeniach i zebraniach i przestrzegaliśmy dokładnie jej przepisów4.

Bardzo mocno zaangażował się w popularyzację wśród polskich robotników ubezpieczeń społecznych, które w owym czasie weszły w życie w państwie niemieckim. W związku z barierą językową, robotnicy polscy początkowo korzystali z nich rzadko. Ks. Adamski postawił sobie w związku z tym za cel ich upowszechnianie. Czynił to publikując cały szereg broszur i artykułów w „Robotniku”, organizując różnego rodzaju kursy, szkolenia i zebrania. Przy sekretariacie generalnym zaś – jak wspomina – urządziłem centralne biuro porady prawnej, w którym prawnik udzielał członkom związku /…/ porad prawnych w języku polskim. Nadto założyłem bezpłatne biura porady prawnej w szesnastu mniejszych miastach Wielkopolski, aby robotnikowi ułatwić korzystanie z porad i wykorzystanie ubezpieczeń robotniczych. Prócz tego urządzałem kursy dokształcające dla członków stowarzyszeń, zwłaszcza dla członków zarządu5.

***

Jednak głównym polem jego aktywności stała się spółdzielczość. Już w czasie pracy w Gnieźnie wszedł do zarządu „Kasy Ul”, stanowiącej początkowo spółdzielnię handlową drobnych rzemieślników, która następnie przekształciła się w spółdzielnię oszczędnościowo-kredytową dla wszystkich zawodów. W 1906 r. został zaś wybrany członkiem zarządu Związku Spółdzielni Zarobkowych i Gospodarczych całego zaboru pruskiego. Patronem, czyli prezesem spółdzielni, był w tamtym czasie ks. Piotr Wawrzyniak, lecz po jego nagłej śmierci w 1910 r. funkcję tę objął właśnie ks. Adamski, pełniąc ją przez następne 17 lat. Związek był centralą wszystkich spółdzielni polskich znajdujących się na terenie Rzeszy, obejmował banki ludowe, spółki rolniczo-handlowe, spółdzielnie mleczarskie, parcelacyjne, kupieckie i spożywcze.

Spółdzielczość stanowiła dla ks. Adamskiego główne narzędzie walki z antypolską polityką, germanizacją ziem zaboru pruskiego i próbami zmuszenia ludności polskiej do emigracji lub sprowadzenia jej do rangi obywateli drugiej kategorii. Stanowiła więc instrument służący utrzymaniu polskości na tych ziemiach, a w dalszej kolejności odzyskaniu niepodległości. Zdaniem bpa Adamskiego, Dzięki zgodnej i zręcznej propagandzie polskiej – spółdzielczość polska stała się głównym czynnikiem jednolitej i zwartej ekonomicznej siły i obrony polskiej przeciw agresji niemieckiej. Patron spółdzielni stał z natury rzeczy na czele frontu walki ekonomicznej społeczeństwa polskiego przeciw naporowi rządu pruskiego /…/ Przybywszy jako gimnazjalista do Poznania w roku 1886 policzyłem z ciekawości polskie sklepy na Starym Rynku w Poznaniu. Naliczyłem ich tylko sześć. Po przeprowadzeniu zaś podobnej statystyki w roku 1913, sytuacja tak się odwróciła, że na Starym Rynku stwierdzono już tylko sześć sklepów niemieckich i żydowskich; inne przeszły w ręce polskie. W tym samym czasie zmniejszyła się liczba Niemców w miasteczkach Wielkopolski i Pomorza tak dalece, że z dawnych 70% pozostało zaledwie 5-7%. Wynik ten zawdzięczamy rosnącemu uświadomieniu narodowemu szerokich warstw, pracy organizacji polskich, a przede wszystkim spółdzielczości polskiej6.

W 1917 r. na zjeździe kierowników wszystkich central i związków spółdzielczych z całej Polski, który odbył się w Lublinie, ks. Adamski został wybrany przewodniczącym zjazdu i powierzono mu zadanie zorganizowania następnych tego rodzaju spotkań. Odbyły się one we Lwowie i Poznaniu i doprowadziły do zacieśnienia współpracy pomiędzy różnymi związkami spółdzielczymi. Jednak zasadniczy cel, jakim było scalenie całej spółdzielczości polskiej w jedną organizację, nie został osiągnięty. Jak wspominał bp Adamski, Rozmowy dr. Stefczyka i jego ludzi ze mną i moją grupą o utworzenie wielkiego połączenia raiffeisenowskiego7 i wielkopolskiego systemu w jedną całość nie doprowadziły do wyniku. Wobec tego dr Stefczyk założył Zjednoczenie Spółdzielni Rolniczych, do którego przyłączyły się spółdzielnie typu raiffeisenowskiego w Małopolsce i Królestwie. Związek zaś spółdzielni zarobkowych i gospodarczych w Poznaniu, związek spółdzielni kredytowych w Królestwie, związek kas oszczędnościowo zaliczkowych oraz związek ekonomiczny kółek rolniczych z Małopolski utworzyły drugą wielką grupę nazwaną: Unia Związków Spółdzielczych, pod moim przewodnictwem. »Społem« ze swymi spółdzielniami tworzyły trzecią grupę. Każda z tych grup działała na zasadzie swojej ideologii i starała się włączyć do swojego zespołu coraz to szersze koła spółdzielczości i społeczeństwa polskiego. Współzawodnictwo okazało się raczej czynnikiem dodatnim. /…/ Przewodniczącym Unii Związków Spółdzielczych byłem aż do złożenia urzędu patrona spółdzielni. /…/ Liczba oszczędzających była bardzo wielka. Byli to ludzie wszelkich stanów i zawodów: włościanie, rzemieślnicy i robotnicy. Składali oni swe oszczędności na zaopatrzenie swych dzieci, na starość lub na czarną godzinę. Poza tym składali u nas pieniądze ludzie wszelkich zawodów, posiadający pewne zasoby pieniężne, których nie zużywali na razie w swoich warsztatach pracy. Jednym z najważniejszych zadań kierowników spółdzielczości była propaganda za składaniem każdego zbędnego grosza w Banku Ludowym, gdyż wtedy stanie się on pożytecznym społeczeństwu i ułatwi obronę polskości8.

Działalności na odcinku spółdzielczym poświęcił ks. Adamski wiele aktywności, wspierając tego rodzaju inicjatywy przez kilkadziesiąt lat. Widać u niego jednak bardzo zdroworozsądkowe podejście do tej kwestii. Podkreślał bowiem, iż spółdzielczość bynajmniej nigdy nie była jego bożyszczem. Nie byliśmy nigdy fanatykami spółdzielczości, sądzącymi, że spółdzielczość jedyną jest i wyłączną formą gospodarczą, uprawnioną do bytu i życzliwości społeczeństwa. Spółdzielczą formę organizacji społeczeństwa uważaliśmy raczej za neutralną, za jedną z licznych form gospodarczych, z których każda w pewnych warunkach największe daje dogodności. Potrafiliśmy na sejmikach spółdzielni dawać rady spółdzielniom, aby zamieniły się na inną formę handlową, gdy przekonaliśmy się, że forma spółdzielni błędnie była zastosowaną. Uważamy, że spółdzielczość jako typ organizacji gospodarczej, zapewniający trwałe korzyści pewnym warsztatom pracy lub ludziom skazanym na współdziałanie, niczym nie może być zastąpiona9.

***

O ile przed I wojną światową spółdzielczość odgrywała w jego wizji przede wszystkim rolę narzędzia walki z antypolską polityką zaborców, środek obrony „wobec napaści wymierzonej przeciw Polakom, jako narodowi”, to w latach międzywojennych na czoło wysunęły się jej inne aspekty. Oczywiście nie przestał być aktualny narodowy wymiar spółdzielczości, która stanowić ma najlepszy instrument zmagań z obcym kapitałem, ale większą uwagę zwrócił ks. Adamski na pozostałe jej zalety.

Przede wszystkim chodziło o podstawy moralne spółdzielczości i o coś, co moglibyśmy określić jej psychologicznymi skutkami. Ks. Adamski podkreślał, iż sprzyja ona rozwojowi pożądanych cech, postaw i zachowań, a więc spełnia rolę formacyjną czy wychowawczą. Pisał, iż angielscy, niemieccy czy polscy pionierzy spółdzielczości od samego początku odbiegali od pewnych zasad kupieckich i z góry opierali swoją działalność finansową i ekonomiczną na momentach, które się w kupiectwie zwykłym uwzględnia dopiero w późniejszym stadium rozwoju, po licznych, dobrych doświadczeniach. Oparli oni swój system na zaufaniu do ludzi, na miłości bliźniego, na wzajemnej życzliwości i na uczciwości sumiennego człowieka, to znaczy, oparli go na etycznych wartościach zachodu, czyli na moralności chrześcijańskiej.

Zasady moralności chrześcijańskiej, jak konkluduje ks. Adamski, wręcz muszą stanowić fundament każdej spółdzielczej pracy, jeśli ma ona przynieść rezultaty, wymierne efekty. Nie da się bowiem nakłonić ani nakłaniać nikogo do przejęcia nieograniczonej odpowiedzialności całym swym majątkiem za zobowiązania innych, jeżeli się nie ma przeświadczenia, że tamci stoją na dostatecznie wysokim stopniu moralnym i że zasad uczciwości chrześcijańskiej w życiu gospodarczym przestrzegać będą niezachwianie. Nie może Rada Nadzorcza oddać kierownictwa spółdzielni w ręce ludzi, do których uczciwości nie ma pełnego zaufania, wiedząc, że kontrola, chociażby najlepiej zorganizowana, zdoła wprawdzie sprzeniewierzenie wykryć, ale nie zdoła przed nim uchronić spółdzielni. /…/ Powodzenie, rozwój, zaufanie do spółdzielczości podnosi się i upada w miarę poziomu moralnego członków spółdzielni i jej pracowników. Sama forma spółdzielni nie obroni nas przed krzywdą i oszustwem, jeżeli zdrowe zasady moralności i sumienności członków i pracowników nie zapewnią nam bezpieczeństwa gospodarczego10.

W związku z tym ubolewał bardzo mocno nad kryzysem spółdzielczości w pierwszych latach II Rzeczypospolitej, opiniami jakoby była przestarzałą formą gospodarczą, która swoje zadania już wypełniła w czasach zaborów i może oraz powinna zostać zastąpiona przez inne modele organizacyjne. W następnych latach jednak z satysfakcją zauważał, iż wszystkie te ponure proroctwa nie sprawdziły się, lecz doszło do ożywienia i rozkwitu spółdzielczości zamiast jej zmierzchu. Okazało się bowiem, jak stwierdzał ks. Adamski, że spółdzielczość jest i pozostanie tak ważnym narzędziem w rękach ekonomicznie odradzających się społeczeństw, tak wyłącznym środkiem gospodarczego podniesienia się najszerszych warstw zarobkujących i drobnych warsztatów pracy, tak niezastąpioną studnią wielkich zasobów finansowych, tworzących się z okruchów rozproszonych i rozsianych w rękach tysięcy ludzi, tak dogodnym źródłem pożyczek dla tych, którym trudno dotrzeć do wielkich źródeł kredytu, tak znakomitym środkiem regulowania cen na rynku towarowym i tak dobrym sposobem zbiorowego władania tymi środkami produkcji, które dla jednostek biednych są nie do owładnięcia, że zastąpić spółdzielczości ani pod względem jej wszechstronności, ani pod względem jej użyteczności nie można żadną inną formą organizacji, jakąkolwiek dotąd stosowano w dziejach świata w dziedzinie spraw ekonomicznych11. Rzeczywiście, wedle danych Państwowej Rady Spółdzielczej, którymi posiłkował się ks. Adamski, w 1924 r. udzielono spółdzielczych pożyczek na sumę 253 milionów złotych, natomiast 3 lata później już na 787 milionów złotych, wkłady oszczędnościowe zaś w analogicznym okresie wzrosły z 18,6 miliona do 225 milionów złotych. Liczby te wskazują na znaczny i systematyczny wzrost znaczenia spółdzielczości, która bez wątpienia stanowiła jeden z najistotniejszych czynników gospodarczych w skali całego kraju.

***

Państwo, jak podkreślał to z całą mocą ks. Adamski, winno troszczyć się o spółdzielczość, pielęgnować ją i wspierać, ponieważ przynosi to wymierne korzyści ogółowi społeczeństwa. Odnosząc się do skarg kupiectwa niezadowolonego z udzielania spółdzielczości ulg podatkowych i argumentującego, iż wszystkie podmioty gospodarcze należy traktować jednakowo, stwierdzał, iż wcale tak nie powinno być: Spółdzielczość bowiem jest organizacją samopomocy zainteresowanych, załatwiających zbiorowo pewne gospodarcze czynności. Spółdzielnia jest zrzeszeniem jednostek, zmierzających ku wspólnemu celowi, i załatwia pewne sprawy gospodarcze w ich imieniu i na ich korzyść, a nie na korzyść spółdzielni jako takiej. Ani Państwo, ani spółdzielczość nie wykluczają żadnej warstwy ludności ani żadnego stanu od udziału w korzyściach spółdzielczej organizacji samopomocy. Przeciwnie, czynią wszelkie ułatwienia, ażeby każdy stan mógł się posługiwać organizacją spółdzielczą celem ułatwienia sobie zbiorowej pracy.

Władze publiczne powinny popierać spółdzielczość poprzez ustawodawstwo choćby z tego powodu, iż podnosi ona zdolność zarobkową obywateli, a tym samym wpływa na zwiększenie ich siły podatkowej. Stanowi w życiu gospodarczym państwa zbiornik „najdrobniejszych okruchów sił finansowych i ekonomicznych”, tworząc z nich istotną siłę gospodarczą, która nigdy by nie powstała, gdyby nie te działania. Ułatwia też spółdzielczość bankowi emisyjnemu i rządowi politykę gospodarczą, wprowadzając do obiegu „drzemiące zasoby pieniężne”. Stanowi wreszcie szkołę ekonomiczną dla szerokich warstw ludności, które właśnie za jej sprawą poznają podstawowe zasady handlowe, znaczenie oszczędności itp., czyli pełni po prostu rolę edukacyjno-wychowawczą. Z tego powodu jest ona jednym z najpoważniejszych państwowo-twórczych czynników samopomocy ekonomicznej swoich obywateli12.

Co więcej, spółdzielczość niezmiernie pozytywnie wpływa również na rzeczywistą konkurencyjność w handlu czy produkcji, jest jednym z gwarantów i stymulatorów prawdziwie wolnego rynku. Korzystają z tego wszyscy – nawet ci, co towary zakupują nie w naszych spółdzielniach, lecz u firm nam obcych i konkurencyjnych. Nie rozumieją oni, że jeżeli w tych firmach uzyskują ceny dogodne i towar dobry, w wielkiej części jest to zasługą ruchu spółdzielczego. Wystarczy sobie przypomnieć pierwsze czasy zakładania „Rolników”. Zakładaliśmy „Rolnika” w Nakle. Istniała tam potężna firma Baerwalda. Rolnictwo skarżyło się, że jedyny ten na miejscu kupiec płacił ceny [skupu] o wiele niższe od wszelkich notowań. Zaledwie spisano protokół zakładający „Rolnika”, jeszcze „Rolnik” nie był zarejestrowany, a tym mniej nie zaczął działać, a już p. Baerwald z obawy przed przyszłą konkurencją zaczął podnosić ceny i dostosowywał je do rynku ogólnego13.

***

W latach międzywojennych ks. Adamski brał również czynny udział w życiu politycznym, pełniąc zarówno mandat posła, jak i senatora. W 1919 r. stworzył w Sejmie Narodowo-Chrześcijański Klub Robotniczy, następnie zaś powołał do życia partię pod nazwą Chrześcijańsko-Narodowe Stronnictwo Robotnicze, która następnie przekształciła się w Chrześcijańsko-Narodowe Stronnictwo Pracy, aby ostatecznie przyjąć nazwę Polskiego Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji. Pełnił wówczas nie tylko rolę przywódcy polskiej chadecji, lecz także był twórcą jej podwalin ideowo-programowych14. Na zaproszenie premiera Władysława Grabskiego brał czynny udział w przygotowywaniu reformy walutowej, kierował Drukarnią i Księgarnią św. Wojciecha w Poznaniu, a na Uniwersytecie Poznańskim prowadził wykłady z zakresu spółdzielczości.

Po zamachu majowym wycofał się z działalności politycznej i gospodarczej, oddając się przede wszystkim pracy duszpasterskiej. Poświęcił wówczas wiele uwagi powołaniu Akcji Katolickiej, opracowując statuty i zostając pierwszym dyrektorem jej Naczelnego Instytutu z siedzibą w Poznaniu. Ideę Akcji Katolickiej propagował bardzo mocno papież Pius XI, miała ona być w założeniu organizacją koordynującą i kontrolującą działania wszystkich organizacji i stowarzyszeń katolickich w poszczególnych krajach, za pomocą której usiłowano skuteczniej oddziaływać na sferę społeczną i doprowadzić do chrystianizacji czy też rechrystianizacji wszystkich dziedzin życia. Oczywiście tego rodzaju cele, które zostały przedstawione przez Piusa XI w encyklice Ubi arcano Dei, bliskie były zapatrywaniom ks. Adamskiego, który podkreślał niejednokrotnie potrzebę „odnowienia wszystkiego w Chrystusie”, konstatując, iż główną przyczyną problemów, z którymi boryka się współczesny świat, jest fakt, iż opuścił on drogę przez Chrystusa wskazaną, zerwał łączność z Bogiem i podeptał wolę Bożą. /…/ Do czasu zachowuje pozory życia pokąd w nim działają ostatki soków i sił, swego czasu zaczerpniętych z pnia Chrystusowego. Ale gałąź oderwana od pnia nie ma dopływu nowych sił i chociaż może jeszcze zrodzi liść nowy, chociaż zakwitnie pozorami rozwoju, owocu nie przyniesie a końcem jej być musi rozkład i zgnilizna. /…/ Świat ten więc jest skazany na to: albo marnie zginąć w rozbiciu duchowym i anarchii życia zbiorowego, albo ocalić się, wracając do Chrystusa. Innej nie ma drogi, innego nie ma sposobu ocalenia15.

W 1930 r. został mianowany przez Piusa XI biskupem katowickim. Diecezją tą kierował do końca życia, choć nie bez poważnych perturbacji związanych ze zmuszeniem go do jej opuszczenia w czasach okupacji przez władze niemieckie w 1941 r., a później z wydanym przez władze PRL w 1952 r. zakazem pobytu na jej terenie przez okres pięciu lat za rzekomą działalność godzącą w interesy społeczne Państwa Polskiego.

Zmarł 12 listopada 1967 r. w Katowicach, będąc wówczas najstarszym polskim biskupem. Mszę pogrzebową odprawił ówczesny metropolita krakowski, kard. Karol Wojtyła, natomiast mowę pożegnalną wygłosił prymas Polski kard. Stefan Wyszyński.

Uczeń i następca ks. Szamarzewskiego, ks. Wawrzyniaka, ks. Stychla, abp. Stablewskiego, zwolennik pracy organicznej, pozostawił po sobie ogromny wkład w różnych dziedzinach życia, był bowiem człowiekiem niesłychanej energii i pracowitości, skupiającym jednocześnie w swoich rękach wiele funkcji, poświęcającym uwagę równocześnie i z analogicznym zaangażowaniem różnorakim kwestiom. W szkicu pośmiertnym ks. Stanisław Szymecki pisał, iż jego cechą charakterystyczną było to, że: Ufał Bogu i ludziom. Wierzył człowiekowi. Wierzył w dobroć i uczciwość drugiego człowieka. Nie chodził w obawie, że go ktoś może nabrać albo wykorzystać. Nie posługiwał się nigdy ironią i nie kpił z człowieka. Miał wielki szacunek dla ludzi. /…/ Ks. Biskup, który nie bawił się w spekulację, widział zawsze konkretnych ludzi. Tak było w ciągu całego życia, kiedy poświęcał swój wolny czas i swoje siły organizując różne związki i fundusze dla człowieka, który potrzebował pomocy materialnej i moralnej16.

Przypisy:

1 S. Adamski, Pogląd na rozwój sprawy narodowościowej w wojew.[ództwie] śląskim w czasie okupacji niemieckiej, Katowice 1948.

2 X. St. Adamski, Kasy oszczędności w obrębie towarzystw, Poznań 1904.

3 Abp S. Szymecki, ks. inf. R. Rak, Biskup Stanisław Adamski jakiego nie znamy, Katowice 2003, s. 30.

4 Z życia i publicznej działalności biskupa Stanisława Adamskiego, do druku przygotował, wstępem i przypisami opatrzył A. Gulczyński, Poznań 2000, ss. 50-51.

5 Ibid., s. 53.

6 Ibid., ss. 63-64.

7 Tym mianem określa się spółdzielnie rolnicze i kasy pożyczkowe, których założycielem był niemiecki działacz społeczny Friedrich Wilhelm Raiffeisen (1818-1888). Różniły się od wcześniejszych organizacji pomocowych tym, że ich działalność koncentrowała się jedynie na gwarantowaniu pożyczek, a pożyczkobiorcy musieli być członkami związku. W Polsce na wzór kas Raiffeisena powstały w Galicji „Kasy Stefczyka”.

8 Z życia… op. cit., ss. 68-69.

9 Ks. S. Adamski, Najbliższe zadania spółdzielczości zorganizowanej w Związku Spółdzielni Zarobkowych i Gospodarczych. Przemowa wstępna na Sejmiku Spółdzielni wygłoszona dnia 25 września 1923 roku, Poznań 1924, s. 11.

10 Ibid., ss. 14-15.

11Tenże, Unia Związków Spółdzielczych w Polsce, Poznań 1929, s. 7.

12 Ibid., ss. 21-22.

13 Tenże, Przeszłość i przyszłość „Rolników”. Spółdzielni Rolniczo-Handlowych, Poznań 1924, s. 11.

14 Zob. Tenże, Zasady i dążenia Chrześcijańsko-Narodowego Stronnictwa Pracy, Poznań 1921; Tenże, Zadania Chrześcijańskiej Demokracji w Polsce, Poznań 1922.

15 Tenże, W służbie wielkiej idei, Warszawa b.d.w., ss. 12-13.

16 Ks. S. Szymecki, Kwitnąca jesień. Wspomnienie o zmarłym Biskupie Adamskim, „Gość Niedzielny” nr 3/1968.

komentarzy