O Ukrainie – 10 tez na gorąco

·

O Ukrainie – 10 tez na gorąco

·

Nie jest łatwo pisać, gdy na sąsiedni kraj trwa bandycka napaść zbrojna. Mam też poczucie pewnej niestosowności takich zajęć, gdy niedaleko giną ludzie mordowani przez rosyjskich najeźdźców. Oni alarmy przeciwlotnicze, my klepanie w klawiaturkę. Ale milczeć nie wypada.

1. Rosja jest krajem bandyckim. Po prostu. Tu nie ma czego niuansować. Mamy w Europie pierwszy od czasów napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę przypadek pełnoskalowej, jawnej agresji jednego kraju na inny. Kraju większego i znacznie silniejszego na niewielki i słaby. Nie wojny domowej, nie konfliktu częściowego, nawet nie „operacji pokojowych”, w ramach których bombardowano z powietrza. Nie jest to nic nowego w rosyjskiej historii. Jest ona historią napaści, ekspansji, bandytyzmu i terroru. Traktowanych jako naturalne i oczywiste metody rządzenia czy osiągania celów politycznych lub gospodarczych. Przez wieki i aż do czasów współczesnych. W Polsce wiemy o tym dobrze, ale inni wolą nie wiedzieć i lubią zapominać. Rosja poza krótkimi okresami znaczącego osłabienia niemal zawsze stosowała właśnie takie metody. Czasami w nieco mniej zakrwawionych rękawiczkach, jak wtedy, gdy inspirowała separatyzmy w rodzaju tego w Naddniestrzu. Ale zwykle robiła to jawnie i bez pardonu. Jeśli dzisiaj ktokolwiek twierdzi, że Putin go oszukał, że nie można się było tego spodziewać itp., to musi mieć niezwykle krótką pamięć lub pustą głowę – po napaści na Gruzję, po bandyckiej pacyfikacji Czeczenii itp.

2. W Polsce to (nieendecka) prawica była jedynym środowiskiem, które nieprzerwanie, mocno i bez naiwnych nadziei podkreślało taki charakter Rosji. Wyśmiewani przez lata jako oszołomy, paranoicy, miłośnicy teorii spiskowych, pogrążeni w przeszłości itp. Tak portretowano tych ludzi. Jednak to właśnie oni mieli rację. Bracia Kaczyńscy, Jan Olszewski i inne postaci tego obozu politycznego. Nie liberałowie, nie autorzy opowiastek mówiących, iż żyjemy już w innym świecie, że „wybierzmy przyszłość”, że Rosja się zmieniła, że szkoda czasu na wyciąganie wniosków z historii, że nie są potrzebne wzmacnianie obronności czy decyzje infrastrukturalne wymierzone w uzależnienie od Rosji i jej pożytecznych idiotów w rodzaju tych z Berlina. To nie ci, którzy robili w Polsce za autorytety intelektualne i najtęższe mózgi, lecz ci uważani za świrów czy maniaków – okazali się mieć rację. Dziś, gdy wielu nagle trzeźwieje, warto przypominać o tym niewygodnym fakcie.

3. Modne niegdyś wywody o końcu historii i nastaniu wiecznego porządku liberalnej demokracji, wyglądające jak okładki pisemek Świadków Jehowy, zostały już wielokrotnie sfalsyfikowane i wyśmiane. Dziś jednak w naszej części świata zadano im ostateczny cios. Historia nie skończyła się, historia przyspieszyła. Historia to bomby na Kijów. Wszystko jest takie, jak było. Wojny, napastnicy, konieczność gotowości do obrony, agresja silnych wobec słabych, pokój trwający tylko tak długo, jak przeciwnik czuje respekt przed twoimi zdolnościami do odparcia napaści. Nie zmieniły tego pełne sklepy, konsumpcyjny nadmiar, obfitość wszystkiego na wyciągnięcie ręki, grubsze portfele, komfort. Nie nastąpiła też żadna wielka zmiana kulturowa. Naczytaliśmy się o globalizacji i uniformizacji kulturowej. Ale Rosja nadal jest Rosją, nie istnieje żaden globalny etos kulturowy spod znaku liberalizmu, bycia miłym i załatwiania sporów w biurze rozjemczym usytuowanym w galerii handlowej. Globalizacja polega na tym, że rosyjscy oligarchowie bawią się w Londynie, a zwykli Rosjanie mają smartfony, ale nie na tym, że Rosja rezygnuje ze swoich odwiecznych zamiarów, pomysłów i metod. Można było śmiać się z grubo ciosanych wywodów Huntingtona o zderzeniach cywilizacji i samych wiecznotrwałych cywilizacjach, ale jeszcze śmieszniejsze i całkiem durne okazały się wizje, wedle których nacje, kraje i kręgi kulturowe właściwie się nie różnią, może tylko cechami pozytywnymi z punktu widzenia zwiększania oferty konsumenckiej, więc wszyscy w ramach jednej globalnej rodziny będziemy robić spokojnie interesy. Dopiero od kilku lat te dziecinne wizje odchodzą do lamusa, ale organizowały one debatę i wyobraźnię zbiorową przez kawał czasu.

4. To Europa, głównie Niemcy, „wyhodowali” Putina. I w sensie robienia z nim interesów i normalizowania wizerunku Rosji, i w kwestii uzależnienia od rosyjskich surowców, i w sferze wydawania ogromnych pieniędzy na rosyjskie produkty, i w temacie partnerskiego traktowania Putina i niereagowania na kolejne jego łajdackie poczynania. Można i należy wskazywać na szeroką prorosyjską siatkę polityczną w Europie, głównie w postaci ugrupowań skrajnej prawicy, ale kluczowymi sojusznikami Putina okazał się mainstream polityczny krajów zachodu Europy. Co najmniej tolerujący, a często ułatwiający wieloaspektową ekspansję Rosji na każdym polu: politycznym, gospodarczym, a także nie mniej dzisiaj ważnym kulturowo-wizerunkowym (organizacja ważnych imprez, sponsorowanie znanych klubów itp.). Merkel powinna siedzieć za współudział.

5. Zachód jest słaby i dupowaty. Słaby nie dosłownie, bo jego potencjał militarny i gospodarczy pozwoliłby rzucić Rosję na kolana w ciągu kwartału, wysłać ją na samo dno piekła. Słaby w sferze reakcji, chęci i jedności. Gdy stolica europejskiego kraju jest bombardowana i ostrzeliwana, elita potężnych i bogatych krajów zastanawia się nad reakcją i podejmuje nieśmiałe kroki. Nie sięga po te choć ciut bardziej dotkliwe, jak odłączenie Rosji od systemu SWIFT, w ogromnej większości przypadków nie dostarcza Ukrainie broni. Nawet nie mówi jednym głosem. Zwyczajowo prorosyjskie szmaciarskie zachowania Orbána bledną na tle tego, że kraj NATO, Turcja, odmawia blokady cieśnin morskich wobec rosyjskich okrętów wojennych. Samo NATO też nie robi niczego poważnego. Dotkliwymi sankcjami byłyby bombowce nad Rosją (i jej białoruskim przyczółkiem), a nie to bezjajeczne ugładzone słodkie pierdzenie, że może coś tam, a może jednak nie, że może zaraz, a może kiedyś. Putin i jego koledzy z rosyjskiej elity władzy śmieją się z tego wszystkiego. I z niewielkiej reakcji, i z jej mizernej dotkliwości, na którą zapewne od dawna byli przygotowani. A będzie zapewne tylko gorzej, gdy wraz z upływem czasu wszystko zacznie się rozmywać. Za pół roku Rosjanie będą pełnoprawnymi uczestnikami „spotkań na szczycie”, a za rok czy dwa wróci temat powierzania im prestiżowych imprez sportowych czy kulturalnych. To samo, może nawet szybciej, w kwestii robienia z nimi interesów.

6. Naród ukraiński i jego liderzy zapisują kartę wielkiej chwały. Nie ma słów, by wyrazić podziw dla narodu ukraińskiego, jego armii, zachowań mnóstwa cywilów, a także dla liderów politycznych. Szczególnie prezydenta Zełeńskiego, który jako pierwszy przywódca państwa od wielu lat zasługuje na zgrany i wyświechtany termin męża stanu. Merkel nie powinna mu nawet czyścić butów, nie zasługuje ona na to. Przedstawiany przez polskich „znawców” jako komik, swego czasu jako „człowiek znikąd”, a nawet „człowiek Putina”, pokazuje, na czym polega przywództwo polityczne w godzinie najwyższej próby. Być może to historia uczyniła go kimś takim, ale historia inne charaktery łamie w takich okolicznościach jak zapałki. Zełeński ma też absolutną rację, gdy w słowach pełnych goryczy mówi, że Ukraina została sama, że Zachód robi dla niej niewiele, że nikt nie chce u jej boku walczyć z rosyjskim najeźdźcą. To są słowa prawdy rzucone w twarze moralnych zer. W twarze ludzi, którzy są liliputami na tle tych mieszkańców Ukrainy, których reporterzy pytają, do kiedy będą się bronić, a oni odpowiadają: do końca.

7. Zachodnia lewica zapisuje kartę wielkiej hańby. Ogromna część środowisk zachodniej lewicy, w tym jej najtęższe umysły, staje po stronie Rosji. Bez wiedzy o realiach regionu, z niemal wprost rasistowskim lekceważeniem praw narodów Europy Wschodniej, ich wolności i samostanowienia, reprodukują antyzachodnie, antynatowskie, antyimperialistyczne i w efekcie prorosyjskie klisze. Tworzą ekwilibrystyczne konstrukcje, wedle których to Ukraina zagraża Rosji, a NATO, w znacznej mierze olewające Ukrainę, ma jakoby wchodzić w „sferę wpływów” Rosji. Nie ma czegoś takiego jak sfery wpływów, nie jesteśmy poddanymi Rosji tak samo, jak Meksykanie, Wenezuelczycy, Kubańczycy czy Boliwijczycy nie są w „sferze wpływów” USA. Rosja jest dla krajów naszego regionu tym, czym dla „boliwarystów” Ameryki Południowej i Środkowej jest USA. Można i należy mieć wiele zastrzeżeń do poczynań USA i NATO – sam je wielokrotnie miałem i wyrażałem, łącznie ze sprzeciwem wobec napaści na Serbię, Irak czy Libię – ale to żaden powód, aby usprawiedliwiać i pokrętnie wyjaśniać czy wspierać imperializm rosyjski. Konsekwentny antyimperializm dotyczy wszystkich imperiów i ich napaści. Także takich poczynań Rosji. Liderzy zachodniej lewicy okazują się łajdakami i kretynami, gdy w imię „antyamerykanizmu”, krytyki NATO, idealizowania Rosji itp., wspierają imperializm kremlowski. Takie nazwiska jak Corbyn, Warufakis, Mazzucato, redaktorzy „Jacobina” itp. – są dziś nazwiskami idiotów w ogóle i nazwiskami pożytecznych idiotów Putina. Są oni idiotami na wielu poziomach. Nie potrafią dotrzymać wierności nawet swojej doktrynie. Lenin głosił zasadę samostanowienia narodów. Leniniści uważają, że niech imperium robi co chce z Ukrainą i odmawia jej praw. Lenin stworzył rozróżnienie na zły nacjonalizm narodów uciskających i zrozumiały nacjonalizm narodów uciskanych. Leniniści twierdzą, że niech silna, mocarstwowa Rosja robi „denazyfikację” słabej Ukrainy. Po drugie, to idealizowanie Rosji jest po prostu dziecinne, niegodne przytomnego człowieka. Zapatrzenie sporej części zachodniej lewicy w ZSRR było naiwne, a z punktu widzenia narodów naszej części świata ohydne, ale wiązało się z jakąś obietnicą alternatywy systemowej. Dzisiejsza Rosja nie ma nic wspólnego nawet z tamtym projektem. Jest krajem wielkich nierówności społecznych, wyzysku, neoliberalizmu, mizernego socjalu, potężnych fortun oligarchów, brutalnej akumulacji kapitału przez uprzywilejowaną i bezwzględną garstkę, podatku liniowego, podwyższanego wieku emerytalnego itp. Nie trzeba być „prozachodnim”, żeby nie mieć za grosz sympatii wobec Rosji z lewicowego punktu widzenia. Nie trzeba wielbić „ładu amerykańskiego”, aby na Rosji położyć lagę – nie ma ona nic wspólnego nawet z takimi niedoskonałymi projektami antyzachodnio-socjalnymi, jak Wenezuela czy Libia za rządów Kaddafiego. Jest neoliberalnym reżimem ograniczonej demokracji, bliżej jej do prawicowych rządów w typie Pinocheta niż do jakiegokolwiek projektu lewicowego, a jej „antyzachodniość” ma taki sam sens, jak „antyzachodniość” Mussoliniego. W dodatku typowe dla zachodniej lewicy doszukiwanie się postaw prawicowych w łonie społeczeństwa ukraińskiego jest odkrywaniem Ameryki setki lat po Kolumbie – tak, w obliczu presji i zagrożenia dla własnej tożsamości, niepodległości i bytu państwowego Ukraińcy gromadzą się m.in. wokół nacjonalistów, a ich tożsamość narodowa bywa „bojowa”. To Putin produkuje takie postawy swoją polityką. Ten sam Putin, którego wychwala wiele środowisk skrajnej prawicy z Zachodu, co zachodnim „antyfaszystom” jakoś nie przeszkadza w wielbieniu czy idealizowaniu obecnej Rosji. Tradycje polskiej lewicy – jej niegdyś głównego nurtu, symbolizowanego przez PPS – są zupełnie inne: przeciwko Rosji i jej imperializmowi, za niepodległością ludów naszej części świata i za ich pokojową koegzystencją. Gdy jakiś pajac wzdycha do knuta i nahajki z poziomu próżniaczego życia w Nowym Jorku, to należy życzyć, aby doczekał i zaznał tego na własnym tyłku.

8. Uważam, że docelowo Rosja powinna zostać zniszczona. Zdruzgotana militarnie i gospodarczo. Rozparcelowana. Wszystkie ludy, które tłamsiła, mordowała i terroryzowała, powinny same stanowić o sobie, być niepodległe, dysponować suwerennymi niepodległymi państwami. Tylko Rosja słaba i niewielka to Rosja, która nie zagraża innym na poważniejszą skalę. Jak to zrobić, to inna rzecz, ale nie ma innej alternatywy dla pokoju w tej części świata.

9. Putin chujło.

10. Chwała wolnej, niepodległej, suwerennej Ukrainie. Kij w oko wszelkim postawom i środowiskom prorosyjskim. Z lewa, z prawa, skądkolwiek. Bliższy jest mi pierwotniak pantofelek, niż wy, skurwysyny.

Remigiusz Okraska

Zdjęcie w nagłówku tekstu: fot. SaveUkraine z Pixabay.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie