Dyktatura nad proletariatem
Dyktatura nad proletariatem
Bolszewicy przeciwstawiają demokracji żądanie dyktatury. Ale określają ją tak sprzecznie, że trudno nabrać wyobrażenia, co właściwie rozumieją pod mianem dyktatury. Powołują się oni na Marksa i Engelsa, którzy mówili o dyktaturze proletariatu. Niestety znaczenia tego swego powiedzenia bliżej nigdzie nie określili. Posługiwali się nim bowiem tylko w dorywczych uwagach. Bolszewicy natomiast podnieśli je do godności programu. […]
Engels oświadcza w r. 1831 w swojej przedmowie do trzeciego niemieckiego wydania „Wojny domowej we Francji”: Komuna Paryska była dyktaturą proletariatu.
Sam zaś Marks kreśli w tym piśmie zasady, na których opierał się ustrój Komuny: Pierwszy dekret Komuny był zniesieniem armii stałej i zastąpieniem jej przez uzbrojony lud (gwardię narodową). Komunę utworzyli radni miejscy wybrani w różnych okręgach Paryża na podstawie powszechnego prawa wyborczego… Policję, dotychczas narzędzie rządu państwowego, pozbawiono natychmiast jej właściwości politycznych i zamieniono w odpowiedzialne, w każdej chwili dające się usunąć narzędzie komuny… Komuna miała być formą polityczną najmniejszej nawet wioski, a miejsce wojska stałego na wsi zająć miała milicja ludowa o nadzwyczaj krótkim czasie służby… Nieliczne, lecz ważne czynności, które pozostały jeszcze rządowi centralnemu, nie miały być zniesione, lecz przekazane urzędnikom komunalnym, to znaczy w wysokim stopniu odpowiedzialnym.
Tak wyglądał ustrój, w którym urzeczywistnić się miała dyktatura proletariatu. […] cytowane tu wywody świadczą niezawodnie o tym, że Marks żądał dla fazy, którą Engels nazwał dyktaturą proletariatu, nader słabego rządu centralnego, bez stałej armii, bez policji politycznej i z niewielkim tylko zakresem działania, oraz wyboru urzędników drogą powszechnego prawa głosowania.
Jeśli to nie jest demokracją i to skrajną demokracją, to naprawdę nie wiem już, co by nią miało być. Ale ta tak daleko idąca demokracja nie jest bynajmniej pokłonem przed anarchizmem.
Pod wpływem badań nad rewolucją francuską, doszedł był Marks w swych socjalistycznych początkach do zapatrywania, które w wielu rzeczach zbliżało się do poglądu jakobińskiego i blankistycznego. Pod tym wpływem pisał jeszcze w r. 1850 w odezwie władz centralnych do związku komunistów o ich zadaniach w spodziewanym w najbliższym czasie ponownym wybuchu rewolucji: Demokraci dążyć będą albo wprost do republiki federacyjnej, albo jeśli jedna niepodzielna republika nie da się ominąć, będą się starali przynajmniej paraliżować rząd centralny przez możliwie największą samodzielność i niezależność gmin i prowincji. Robotnicy natomiast muszą działać w przeciwieństwie do tego planu, nie tylko w kierunku jednej i niepodzielnej republiki niemieckiej, lecz w jej obrębie w kierunku stanowczej centralizacji władzy w rękach państwa. Niech nie pozwolą się bałamucić demokratycznym gadaniom o wolności gmin, samorządzie itp. Jak we Francji r. 1793, tak dzisiaj w Niemczech przeprowadzenie jak najściślejszej centralizacji jest zadaniem istotnie rewolucyjnej partii.
Do tego sposobu pojmowania doskonale można zastosować słowo o dyktaturze proletariatu. Ale dalsze studia, jako też doświadczenia angielskie sprowadziły zasadniczą zmianę w poglądach Marksa na ukształtowanie się rewolucyjnej władzy państwowej, jak świadczą już powyżej przytoczone zdania jego o Komunie z r. 1871.
A i w innych wypadkach występuje Marks w późniejszych latach jako przeciwnik każdej silnej władzy państwowej. Tak na przykład pisze w słynnym liście, poświęconym krytyce socjalno-demokratycznego programu partyjnego z r. 1875: Wolność polega na przekształceniu państwa z organu stojącego ponad społeczeństwem w organ społeczeństwu podporządkowany. A na innym miejscu znów czytamy: Zupełnie niedopuszczalne jest wychowywanie ludu przez państwo. Należy raczej jednakowo wykluczyć kościół i państwo od wpływu na szkoły („Neue Zeit” IX, 2).
Jeśli Marks występuje tak stanowczo za demokracją, a przeciw silnej władzy państwowej, to nie nawraca się naturalnie tym samym na „wiarę w cuda demokracji”, którą wydrwiwa wyraźnie; na wiarę w ową regularną demokrację, która w demokracji widzi państwo tysiącletnie i nie ma pojęcia o tym, że właśnie w tej ostatniej formie ustrojowej społeczeństwa burżuazyjnego należy stoczyć ostateczną walkę klasową. Niemniej jednak stanowczo zwraca się przeciw poddańczej wierze sekty Lassalowskiej w państwo.
Równolegle ze zmianą poglądu na władzę państwową – szła druga zmiana, o której mówił Engels w przeddzień śmierci, w słynnej swej przedmowie do „Walk klasowych we Francji” Marksa, na którą tylu się powołuje. Wykazał tam, że pod wpływem powszechnego prawa glosowania oraz techniki wojskowej (także i rozwoju komunikacji) gruntownie zmieniły się warunki rewolucyjnej walki proletariatu. Około r. 1848 sądzili jeszcze rewolucjoniści wraz z Marksem i Engelsem, że rewolucja może być tylko rewolucją mniejszości. Powstanie proletariatu po zwycięstwie zamieniłoby się już w rewolucję większości: Historia nie potwierdza słuszności poglądów nas wszystkich, którzyśmy podobnie myśleli. Dziś przeciwnie socjaliści przekonują się coraz dobitniej, że nie mogą spodziewać się trwałego zwycięstwa, chyba że pozyskają przedtem wielkie masy ludu.
Pomimo tych wielkich i głęboko sięgających zmian, Marks i Engels później jeszcze mówili o dyktaturze proletariatu. Ale niewątpliwie nie można jej rozumieć w duchu jakobińskim. Jakżeż tedy wolno się dziś powoływać bolszewizmowi na Komunę Paryską i na Marksa z r. 1871?
Komuna i Marks domagali się zniesienia wojska stałego i zastąpienia go milicją. Rząd sowietów zaczął od zniesienia stałej armii, stworzył natomiast czerwoną armię, najsilniejsze stałe wojsko w Europie. Komuna i Marks żądali zniesienia policji państwowej; republika sowietów rozwiązała starą policję po to tylko, aby stworzyć czerezwyczajkę, policję o znacznie większym zakresie działania, bardziej wszechwładną i okrutną aniżeli ta, którą posługiwał się bonapartyzm francuski lub carowie rosyjscy. Komuna i Marks żądali zastąpienia biurokracji państwowej przez urzędników wybieranych przez lud powszechnym głosowaniem. Republika sowietów usunęła starą biurokrację cesarską, ale w jej miejsce postawiła nową, równie scentralizowaną, ze znacznie rozleglejszymi prawami niż poprzednia, albowiem reguluje ona całe życie gospodarcze i włada nie tylko wolnością obywateli, lecz także i źródłem ich egzystencji. Nigdzie społeczeństwo nie jest bardziej podporządkowane państwu, aniżeli w Rosji. […]
Bolszewicy mogliby odpowiedzieć, że ustrój Komuny, który Marks tak chwalił, nie da się przeprowadzić w nowoczesnym wielkim państwie. O tym dałoby się niejedno powiedzieć. Ale pospolitym fałszerstwem z ich strony jest powoływanie się na Marksa i Komunę w obronie dyktatury, którą wykonują. Marks i Komuna bowiem żądali wręcz przeciwieństwa tego, co przeprowadził bolszewizm. […]
Bolszewickie pojmowanie dyktatury jest niejasne i zawiłe, gdy uchodzić chce za dyktaturę klasową, dyktaturę proletariatu. Staje się jednak jasnym i prostym, jeżeli rozumie się je w utartym znaczeniu, jako dyktaturę rządu.
Rząd jest wtedy dyktatorskim, gdy panuje bez ograniczenia. Nadto istotą dyktatury jest jej przejściowość. Rząd nieograniczony, który stał się instytucją stałą, nazywa się despotyzmem. W starożytnym Rzymie, skąd pochodzi ta instytucja i jej nazwa, dyktator mógł urząd swój pełnić nie dłużej, niż sześć miesięcy. Bolszewicy zapowiadali również, że dyktatura ich będzie przejściowa, że skończy się w chwili, gdy socjalizm będzie przeprowadzony i zabezpieczony. Niestety oświadczyli sami, że to może potrwać nie sześć miesięcy, lecz całą generację ludzką. Tak określili sami jeszcze w okresie najbujniejszego rozkwitu swych iluzji, czas trwania dyktatury. […] Despotyzm stanowi punkt szczytowy w walce władzy państwowej z pierwotną demokracją. Kapitalistyczny przemysł i jego komunikacja wraz z następstwem ich, to jest wzrastającym i potężniejącym proletariatem oraz rozwojem inteligencji mas, niepowstrzymanie podkopuje rządy despotyczne. Tylko w najzacofańszych krajach mogą się dziś jeszcze utrzymać. […] Niepowstrzymanie kroczy demokracja naprzód; zdobywa i pomnaża jedną wolność za drugą. Jednym z jej najważniejszych zadań jest zabezpieczenie mniejszości i jednostki przed pogwałceniem ich praw ze strony organów władzy państwowej. […]
Powiada Trocki: Aby jednostka stała się świętością, trzeba znieść ustrój społeczny, który tę jednostkę skazuje na ukrzyżowanie. Zadanie to może być spełniane tylko żelazem i krwią („Terroryzm i komunizm”). Wojna domowa i terroryzm, rzezie bez końca, oto drogi, którymi Trocki obudzić i pogłębić pragnie poszanowanie dla życia ludzkiego. Zaiste, przedziwne są drogi Pańskie!
[…] Nawet w Rosji marksizm utorował sobie drogę, pomimo olbrzymich trudności, które sprawiało mu tam tak ekonomiczne, jak i polityczne zacofanie. Zacofanie ekonomiczne mówiło marksiście, że Rosja daleka jest jeszcze od dojrzałości do socjalistycznej wspólnoty. […]
Trwała podstawa dla ruchów masowych powstała w Rosji dopiero z rozwojem jej przemysłu i wzmocnieniem proletariatu. […] Pojawienie się proletariackiego ruchu masowego przy braku wszelkich swobód politycznych, nie uczyniło tajnej organizacji zbyteczną, przeciwnie, pomnożyło wydatnie jej zadania.
[…] tajne organizacje rosyjskiej socjalnej demokracji miały to wspólne ze spiskowcami, blankistami i bakuninistami, że rekrutowały się w większości z inteligentów, i dlatego występowały wobec nieuświadomionych mas z przewagą ludzi wykształconych. Z góry już mogli się czuć powołanymi przywódcami proletariatu. Ponadto nowe organizacje tajne zataczały szersze kręgi, niż dawniejsze. Partia coraz więcej potrzebowała sił i zyskiwała też środki, aby je utrzymywać. Stąd też powstał przy tajnym charakterze ruchu typ zawodowego konspiratora. […]
Olbrzymie trudności pracy partyjnej w Rosji, pociągnęły za sobą wieczne szukanie i kroczenie po omacku. Przy tym wszystkim jednak krystalizowały się różne poglądy coraz to wyraźniej w dwóch określonych tendencjach: jedna bardziej odpowiadająca stosunkom rosyjskim, wnosząca do marksizmu metody i sposoby środowiska spiskowego myślenia, i druga o charakterze raczej zachodnioeuropejskim, która marksizm pojęła w duchu jego założycieli.
Szermierzem pierwszego kierunku stał się Lenin. Po wieloletniej wspólnej pracy z Akselrodem i Martowem, zwrócił się przeciwko nim w r. 1903, na drugim kongresie socjalnej demokracji w Londynie. Rozwinął on później stanowisko swoje w książce pt. „Jeden krok naprzód a dwa wstecz”, którą omówiła dokładnie Róża Luksemburg w „Neue Zeit” (XXII, 2). Podajemy tu jej wywody. Dają one znakomitą, nadzwyczaj bystrą charakterystykę tendencji Leninowskich i okazują, że liczą one już prawie dwa dziesięciolecia. Wcześnie się jednak na nich poznano i je zwalczano, a czyniły to żywioły, które równocześnie stały w najbardziej stanowczej walce ze wszystkim, co wyglądało na oportunizm. Róża Luksemburg pisała (w r. 1904):
Leżąca przed nami książka Lenina, jednego z najwybitniejszych przywódców i szermierzy »Iskry«, w czasie jej przygotowawczej kampanii przed rosyjskim kongresem, jest systematycznym wyłożeniem poglądów ultracentralistycznego kierunku partii rosyjskiej. Zapatrywanie, które znalazło tu pełny i wyczerpujący wyraz, to najbezwzględniejszy centralizm, którego zasadą życiową jest z jednej strony ostro zarysowane wydobycie i wyodrębnienie zorganizowanych kadr uświadomionych i czynnych rewolucjonistów spośród otaczającego ich, wprawdzie niezorganizowanego, ale rewolucyjnego środowiska; z drugiej zaś strony surowa dyscyplina i bezpośrednie, rozstrzygające i stanowcze mieszanie się władz centralnych we wszystkie przejawy życiowe partii. Wystarczy zwrócić na to uwagę, że na przykład Komitet Centralny ma prawo w myśl tego poglądu organizować wszystkie inne komitety, a więc także oznaczać skład osobisty każdej poszczególnej organizacji lokalnej, począwszy od Genewy i Liege, aż do Tomska i Irkucka, nadawać jej ułożony przez siebie statut lokalny; rozwiązać ją swoim wyrokiem zupełnie i na nowo ją wskrzesić, a w końcu wpłynąć w ten sposób pośrednio na skład najwyższej instancji partyjnej, zjazdu partyjnego. W ten sposób Komitet Centralny przedstawia się jako właściwe czynne jądro partii, podczas gdy wszystkie inne organizacje są wyłącznie jego wykonawczymi organami.
Róża Luksemburg stwierdza dalej, że marksizm żąda wprawdzie pewnej centralizacji partyjnej, która jednak musi być zgoła inną, aniżeli ta, którą Lenin proponuje. Ruch socjalno-demokratyczny jest pierwszym w dziejach społeczeństw klasowych, który we wszystkich swych momentach i w całym swym przebiegu obliczony jest na organizację i samodzielną bezpośrednią akcję mas. Pod tym względem socjalna demokracja wytwarza zupełnie inny typ organizacyjny, aniżeli dawniejsze ruchy socjalistyczne, jak np. typu jakobińsko-blankistycznego.
Lenin zdaje się nie doceniać tego, jeśli w książce swojej twierdzi, że rewolucyjny socjalny demokrata nie jest przecież niczym innym, jak tylko nieodłącznie z organizacją uświadomionego proletariatu związanym jakobinem. W organizacji i w uświadomieniu klasowym proletariatu, w przeciwieństwie do spisku małej mniejszości, widzi Lenin wyczerpujące cechy, odróżniające socjalną demokrację od blankizmu. Zapomina, że związane z tym jest jeszcze gruntowne przewartościowanie pojęć o organizacji, nowa zupełnie treść dla pojęcia centralizmu i całkowicie nowe pojmowanie wzajemnego stosunku między organizacją a walką.
Po dalszych wywodach na ten temat, Róża Luksemburg mówi dalej: Stąd wynika już, że centralizacja socjalno-demokratyczna nie może opierać się na ślepym posłuszeństwie, na mechanicznym podporządkowaniu bojowników partyjnych centralnej władzy i że z drugiej strony nie można zbudować przegrody między zorganizowanym już w partii i kadrach klasowo uświadomionym proletariatem, a znajdującą się dokoła warstwą stojącą już w walce klasowej i przechodzącą proces uświadomienia klasowego. Budowanie centralizacji w socjalnej demokracji na tych dwóch podstawach – na ślepym podporządkowaniu wszystkich organizacji partyjnych, aż do najdrobniejszych szczegółów jednej władzy centralnej, która sama jedna za wszystkich myśli, działa i rozstrzyga, jako też na stanowczym wyodrębnieniu zorganizowanego jądra partii spośród otaczającego go środowiska rewolucyjnego, jak tego broni Lenin, wydaje nam się przeto mechanicznym zastosowaniem zasady organizacyjnej blankistycznego ruchu kół spiskowych do socjalno-demokratycznego ruchu mas robotniczych…
Zalecany przez Lenina ultracentralizm nie jest zdaniem naszym w swej istocie owiany duchem pozytywnie twórczym, lecz ogranicza się do roli bezpłodnej nocnej straży. Bieg jego myśli przystosowany jest głównie do kontroli działalności partyjnej, nie zaś do jej zapłodnienia, do zacieśnienia, a nie zatoczenia szerszych kręgów, do spętania sił, nie do skupienia ruchu. […]
Tak usunięto demokrację z obrębu bolszewickiej organizacji i zastąpiono ją dyktaturą komitetu centralnego, ze wszystkimi towarzyszącymi jej zjawiskami, na długo zanim bolszewizm wydał wojnę demokracji jako formie ustroju państwowego. Popierał ją w państwie i to jak najusilniej, jak długo sam nie osiągnął władzy państwowej. Kiedy w listopadzie roku 1917 udało mu się zdobyć tę władzę drogą zamachu, wziął się natychmiast do przystosowania ustroju państwowego do ustroju partii, którą nazwano komunistyczną. Do tej chwili chciała uchodzić za jedyną, rzeczywistą partię socjalno-demokratyczną w Rosji, teraz jednak nazwa ta nie dała się pogodzić ze zniesieniem demokracji.
Można było z lepszym niż dotąd wynikiem przystąpić do zniszczenia innych partii proletariackich teraz, gdzie obok oszczerstw i korupcji zastosować się także dał bezpośredni ucisk oraz zupełne zdruzgotanie fizyczne, w drodze terroru, inaczej myślących socjalistów.
Co prawda, jeżeli spodziewano się dzięki rozwiązaniu wszelkich innych socjalistycznych organizacji partyjnych poddać rozpętane przez rewolucję masy robotnicze całkowicie wpływowi partii bolszewickiej i jej komitetu centralnego, tak, aby wszechmoc, czyli dyktatura robotników sama przez się przerodziła się w dyktaturę centralnego komitetu, to gorzko się rozczarowano. Aby sprowadzić tę dyktaturę, nie pozostawało nic innego, jak uciec się do dawnych metod carskich, choć zrazu pod złudną osłoną. […]
W państwie wprowadzono całkiem nową biurokrację, ściśle wedle wzoru, który w r. 1904 Lenin opracował był dla partii. Jeśli według wzoru tego centralna władza partyjna miała nadzorować wszelkie przejawy życia partyjnego i w ogóle ruchu robotniczego, kierować nimi i decydować o wszystkim, to teraz nowa biurokracja miała nadzorować wszelkie przejawy życiowe ogółu ludności, kierować nimi i o nich decydować nie tylko w życiu państwowym, lecz także w obrębie procesu produkcji i wymiany, a nawet w stosunku do całego życia społecznego, wszelkiej myślowej i uczuciowej działalności mas. […]
By uniemożliwić wszelki opór przeciw temu potwornemu polipowi, stworzono stałą milionową armię o żelaznej dyscyplinie oraz olbrzymi aparat policyjny nadzwyczajnych komisji (czerezwyczajek), który wyposażono we władzę usuwania bez ceremonii z drogi każdego, kto dyktatorom wydałby się niewygodnym lub choćby tylko podejrzanym. I przeniósłszy w ten sposób dyktaturę centralnego komitetu z partii do państwa, usiłuje się przekroczyć jeszcze dane granice państwowe. Napada się wśród pokoju niepodległe narody sąsiednie i poddaje w niewolę moskiewskiej dyktatury (patrz państwa kaukaskie).
Równocześnie zaś usiłuje się tymi samymi środkami, jakimi bolszewicy przed swym zamachem stanu zwalczali inne socjalistyczne partie Rosji, wprowadzić dyktaturę w międzynarodówce. Tylko że teraz szerzenie korupcji wśród skłonnych do tego żywiołów przybiera olbrzymie rozmiary, rozporządza się bowiem rosyjskim skarbem państwa. I znowuż spisek chce porwać w swe ręce kierownictwo masami. Nieznani, przed nikim nieodpowiedzialni wysłańcy Moskwy kontrolują komunistyczne partie pozarosyjskie i kierują nimi.
To, przeciw czemu Engels zwraca się w r. 1870, teraz zostało osiągnięte w trzeciej międzynarodówce: poddano ją rosyjskiej komendzie dyktatorów, których ona sama nie zna. Jeżeli bolszewizm w Rosji jest dyktaturą nad proletariatem, to w międzynarodówce jest on spiskiem przeciw proletariatowi. […]
Hasłu pierwszej i drugiej międzynarodówki, że wyzwolenie klasy robotniczej może być dziełem samej tylko klasy robotniczej, zadaje kłam praktyka trzeciej międzynarodówki, która opiera się na zasadzie, że wyzwolenie klasy robotniczej świata całego może dokonać się tylko drogą dyktatury centralnego komitetu komunistycznej partii Rosji.
Zerwanie z demokracją, rozpędzenie konstytuanty, zniszczenie wszystkich partii, nawet proletariackich, prócz panującej komunistycznej, wprowadzenie krwawych rządów policyjnych i w końcu zupełny zastój w produkcji i komunikacji: głód i nędza we wszystkich zakątkach kraju, wszystkie te skutki reżymu bolszewickiego tylko z wolna dotarły do świadomości Europy i nie znajdywały przeważnie wiary u socjalistów europejskich, którzy witali bolszewizm z entuzjazmem, jako pierwszy czysto proletariacki rząd w wielkim państwie i przyjmowali wszystko, co przemawiało na niekorzyść rewolucyjnego rządu z niewiarą, jako kłamstwo burżuazyjne, lub starali się przynajmniej łagodniej to ocenić. Wprawdzie zniesiono „formalną” demokrację, formalne równouprawnienie wszystkich, ale za to, wedle wiadomości moskiewskich zbudować miano demokrację wszystkich, pozbawić zaś tylko pasożytów praw obywatelskich. […]
Aby uniknąć kłamstw burżuazyjnych, wierzono chętnie bolszewickim bajkom o zdradzie mienszewików i prawicowych socjal-rewolucjonistów, którzy jakoby przeszli do obozu kontrrewolucji jako „białogwardziści”, co po dziś dzień twierdzi jeszcze Trocki. Wierzono w stan rozkwitu Rosji, we wspaniały rozwój jej rad robotniczych i swobodę ich działania. Ale gdy nie można już było przysłonić rzeczywistości i gdy bolszewicy sami choć w części musieli ją przyznać, pocieszano się tym, że nędza gospodarcza jest tylko następstwem wojny, tak zewnętrznej, jak i domowej, oraz blokady, i że wraz z niemi ustanie. Co się zaś tyczy terroru, no to przecież różami niepodobna usłać rewolucji. Proletariat zniósł już wiele nędzy i przelewu krwi. Jednakże, stale dotąd znosił to wszystko w interesie swych wyzyskiwaczy i ciemięzców, teraz zaś cierpi w swoim własnym interesie: bierze na się głód, niweczy demokrację, niszczy przeciwników terrorystycznym rządem gwałtów, aby sprowadzić stan, w którym panowałby dobrobyt i wolność dla wszystkich, a wszelki gwałt znikł raz na zawsze.
W rzeczy samej, gdyby bolszewickie rządy krwi i żelaza, głodu i trwogi, posunęły nas choćby o jeden krok naprzód na drodze do takiego stanu społecznego, to moglibyśmy, nawet musielibyśmy się pogodzić z nimi, jako z bolesną operacją, która jedynie jednak potrafiłaby wrócić ciężko choremu pacjentowi zdrowie i siły. Niestety, postępowanie bolszewickie należy do owych systemów kuracyjnych, u których końca powiada się: „Operacja świetnie się powiodła, ale pacjent umarł”. […]
Było to możliwe, tylko dlatego, że utracili wszelkie poszanowanie dla jednostki ludzkiej, dla jej życia i swobody. Pogarda dla jednostki ludzkiej, oto cecha znamienna bolszewików. Nieposzanowanie indywidualności własnych zwolenników, których ocenia się jedynie jako narzędzia i mięso armatnie, bezwzględne poniewieranie tymi, którzy nie pozwalają się użyć za narzędzie, których bez różnicy uważa się za przeciwników i stara wszelkimi środkami ugiąć lub złamać. […]
Ten w teorii i praktyce zdecydowanie reakcyjny charakter, który nie prowadzi w kierunku do socjalizmu, lecz od niego odwodzi, on to obok brutalności i chęci panowania odpycha coraz szersze kręgi proletariatu od bolszewizmu. Sprawi to, że zejdzie on z widowni, nie zostawiając po sobie nic prócz ruin i przekleństw.
Karl Kautsky
Powyższy tekst to fragmenty książki Karla Kautsky’ego „Od demokracji do niewolnictwa państwowego. Odprawa Trockiemu”, polskie wydanie nakładem Ludowego Spółdzielczego Towarzystwa Wydawniczego, Lwów 1922.Tytuł fragmentu pochodzi od redakcji „Nowego Obywatela”, uwspółcześniono pisownię wedle obecnych reguł.