Od najdawniejszych czasów, jak ludzkość tyko pamięcią może sięgnąć, obchodzono na świecie – święta majowe. Maj to święto Wiosny. Po długiej zimie, po śnieżnych zadymkach, po mroźnych podmuchach, które kładą ziemię do snu wielomiesięcznego, gaszą energię człowieka, zamykają go w czterech ścianach, koło rozpalonego ogniska – przychodzi Wiosna. Budzi się natura do nowego życia. Niebo już nie ciąży na nas niby ołowiana pokrywa. Słońce podnosi się wyżej, widnokrąg staje się szerszy, Człowiek oddycha pełniejszą piersią. Wychodzi w pole, orze, sieje.
Maj odwiecznie był świętem człowieka. Z majem wiązały się wszelkie wspomnienia człowieka i zbiorowisk ludzkich. Maj był miesiącem bóstw specjalnych u Egipcjan, u Rzymian, u Greków, u Słowian. I Kościół wykorzystał te prastare wierzenia ludzkości i corocznie można widzieć na wsi pochody pobożnych włościanek i dzieci, pielgrzymki do figury, pod którą pobożne gromady śpiewają odpowiednie pieśni nabożne.
Kiedy ruch robotniczy po pogromie Komuny Paryskiej w roku 1871 zaczął wszędzie na świecie porastać w siłę, zaczęły się w nim budzić tendencje porozumienia na gruncie międzynarodowym. Międzynarodówka, założona przez Karola Marksa w roku 1864, rozpadła się pod wpływem pogromu paryskiego i pod wpływem agitacji anarchistycznej Bakunina. Ale potrzeba porozumienia, zespolenia sił na gruncie międzynarodowym istniała wszędzie, gdzie tylko ruch robotniczy zaczął dojrzewać i rozwijać się. Wszędzie odbywały się kongresy. Wszędzie, gdzie na to pozwalały warunki miejscowe. W Niemczech panowały prawa wyjątkowe (od r. 1878), w Rosji i w Królestwie Polskim – rządził carat i dławił wszelkie zapoczątkowanie ruchu robotniczego. W Galicji rząd austriacki więził socjalistów, tak samo – w Księstwie Poznańskim. Jednak gdy w roku 1888 kongres amerykańskich robotników, odbyty w mieście Saint-Louis, postanowił urządzić święto robotnicze międzynarodowe, myśl ta podchwycona została przez socjalistów całego świata. W roku 1889 zebrał się po raz pierwszy na nowo kongres międzynarodowy robotniczy w Paryżu. Uchwalono obchodzić uroczyście w całym świecie robotniczym we wszystkich organizacjach dzień pierwszego maja 1890 roku. We wszystkich krajach tego samego dnia proletariat porzuci jak jeden mąż pracę i zaświadczy w ten sposób, że jest solidarny wobec burżuazji i kapitalizmu. Zażąda też wszędzie 8-godzinnego dnia roboczego, które to żądanie wspólne dla klasy pracującej świata całego wypisane zostanie na czerwonych sztandarach, które opaszą świat cały jedną szkarłatną wstęgą żądań robotniczych, klasowych i rewolucyjnych i pod lazurowym niebem majowym zabłyszczą zapowiedzią i nadzieją nowego porządku, który będzie dziełem robotników…
W całym świecie zapanowała podówczas radość niezmierna. Żył jeszcze podówczas francuski socjalista utopijny Wiktor Considerant. Liczył podówczas lat osiemdziesiąt. Ogłosił on list treści następującej: „Zjednoczenie robotników całego świata – nawołuje do obchodu rocznicy, która zostanie na zawsze wielką datą w dziejach świata. Widzę w tym obchodzie pierwszy obchód braterstwa ludów i wyzwolenia pracy, wyzyskiwanej i okradanej od początków samych społeczeństwa ludzkiego na ziemi. Widzę w tym obchodzie zapowiedź nowych czasów, kiedy społeczeństwo, oparte raz na zawsze na Sprawiedliwości, będzie rzeczywistą harmonią interesów i sił, trawionych dotychczas w walkach, bezrozumnych i brutalnych; kiedy społeczeństwo odda na użytek wszystkie niewyczerpane i nieograniczone potęgi twórcze Nauki i Pracy; kiedy zacznie się na ziemi panowanie Rozumu”.
Od owego dnia, od 1 maja 1890 roku minęło lat trzydzieści z górą i tyleż było odtąd na świecie obchodów majowych. Nie wszędzie były one udane, w niektórych krajach, na przykład w Niemczech, proletariat w pierwszych latach me obchodził święta majowego przy pomocy strajku, bał się niepowodzenia. Ale w innych krajach od samego początku obchodzono 1 maja uroczyście i wedle uchwał kongresu międzynarodowego. W Polsce pierwsze święto majowe obchodzono uroczyście w roku 1891 (we Lwowie, Krakowie, Żyrardowie). W Łodzi w r. 1892 ruch wybuchł z siłą żywiołową, objął wszystkie fabryki i zaimponował nie tylko policji carskiej, ale i całemu społeczeństwu. Policja obchodziła ten dzień na swój sposób. Chwytała robotników, masowo wsadzała ich do więzienia, katowała kogo mogła, zsyłała na osiedlenie do Rosji i na Syberię. Co roku powtarzały się te uroczystości, które z biegiem lat nabierały coraz poważniejszego znaczenia. Gdy od początku stulecia zaczął się szerzyć poważniejszy ruch rewolucyjny w państwie rosyjskim i w Królestwie Polskim, święto majowe nabrało szczególnej siły. W Łodzi, w Warszawie, w Żyrardowie, w Zagłębiu strzelano do robotników świętujących spokojnie i radośnie święto proletariatu. Więzienia były pełne na długo przed świętem majowym. Były pełne długo po święcie majowym. W ten sposób dzięki rządom carskim święto majowe, które miało trwać dzień jeden – trwać musiało tygodnie całe i zwracało uwagę całego społeczeństwa. Była to propaganda pierwszej klasy na rzecz socjalizmu i robotników. Świat robotniczy stawał się siłą, która wylewała się na ulice, wypełniała powagą swoją całe miasta i świadczyła przed oczyma zdumionej burżuazji, że hasło „proletariusze wszystkich krajów łączcie się” nie jest tylko zlepkiem wyrazów bez głębszego znaczenia, ale jest potęgą, która dziś, jutro stanie ramię przy ramieniu w obliczu Kapitału międzynarodowego i zażąda rachunku.
Burżuazja żartowała sobie początkowo ze święta majowego. Ale z biegiem lat zmieniła zupełnie swój pogląd na tę manifestację. W roku 1906 w przededniu wyborów do parlamentu francuskiego Paryż wyglądał jak gdyby w nim nie było nikogo prócz robotników. Burżuazja zapowiadała po cichu powtórzenie Komuny. Strajk istotnie udał się ponad wszelkie oczekiwania. Żaden sklepikarz nie odważył się otworzyć kramu, żaden tramwaj, żadna dorożka, żaden omnibus nie wyruszył na ulicę. W wigilię święta majowego tłumy burżuazji paryskiej pouciekały na prowincję, w okolice Paryża, a ci, którzy nie wyjechali, chowali się po domach za spuszczonymi żaluzjami, firankami i roletami. Bramy bogatych domów i niezliczonych pałaców paryskich były zabarykadowane. Na ulicach snuły się tłumy rozbawionych robotników i szły wszędzie w szyku bojowym tłumy – żołnierzy! Robotnik tego dnia był naprawdę panem stolicy Francji!
W tym samym czasie proletariat Warszawy, Łodzi, Sosnowca, Radomia itd., itd. nie tylko snuł się po ulicach miast polskich w dawnej Kongresówce, ale ginął od kul kozackich, trzymając wysoko nad głowami tłumu sztandar czerwony! To były lata sławnej, ofiarnej, bohaterskiej Rewolucji. Kto pamięta Warszawę 1905 i 1906 r., ten przypomina sobie, że święto majowe było podówczas świętem powszechnym. Żadnego ruchu kołowego na ulicach. Sklepy zamknięte. Ulice, ogrody, aleje pełne tłumu. Nikt bram nie barykadował. Być może, że byli tchórze podszyci rublami, którzy trwożliwie i zza spuszczonych rolet wyczekiwali końca święta i tęsknym uchem wsłuchiwali się w echa ulicy, czy aby nie słychać już grzmotu armat skierowanych przeciwko robotnikom. Żadna gazeta nie wychodziła. W dzielnicy robotniczej – sztandarki czerwone umajone kwiatami, dzieci świątecznie ubrane, śpiewające „Czerwony Sztandar”, „Warszawiankę”. Sklepiki zamknięte, a przed sklepikiem – handlarz w odświętnym ubraniu przyglądający się tłumowi, co głosem płynącym z piersi wypełnionej entuzjazmem i wiarą – śpiewa pieśń Nadziei, pieśń lepszego Jutra, pieśń wielkiej przemiany społecznej! Gdy dziś z odległości lat kilkunastu wspominamy owe wielkie chwile, wydaje nam się, że byliśmy świadkami podówczas narodzin nowego świata. Ginął wyzysk, ginęła nieprawda, ginęła niesprawiedliwość i krzywda mas uznojonych! Powstawał, rodził się – cudowny, marzeniem owiany świat nowy, świat nowej Prawdy, rodził się nowy człowiek zbiorowy, zwycięski Proletariat, który przychodził żądać rachunku od złych gospodarzy, wypędzał najeźdźcę z kraju i głośno, na cały świat wołał, że Polska żyje i że ta Polska nie będzie Polską spekulantów ani fabrykantów, że to nowa Polska Pracy i Miłości, solidarności robotniczej, solidarności pracy fizycznej i umysłowej! I kiedy ten świętujący proletariat ginął od kul kozackich, ginął ze sztandarem buntu i nadziei w mężnej dłoni i młode ciała pokrywał całun czerwony i wszyscy, i robotnicy, i burżuazja, i pachołek policyjny, i żołdak obcy wiedzieli, że z kości tego, który pod tym całunem czerwonym spoczywa, narodzi się Mściciel ludowy, co przyjdzie i z martwej dłoni podejmie stary sztandar dziurawy od kul, osmalony prochem, spłowiały a wiecznie od „robotniczej krwi” czerwony.
Dziś, jak przed piętnastu laty, świat robotniczy Polski z tym samym sztandarem czerwonym świętować będzie pierwszego maja. Ileż rzeczy uległo zmianie od owej świętej daty 1905 i 1906 roku! Nie ma już dziś najeźdźców obcych w Polsce! Jest Polska wolna i niepodległa! Wolność, o którą walczył podówczas proletariat, została urzeczywistniona w tej mierze przynajmniej, że nie ma kozaków w Warszawie ani Austriaka w Krakowie, ani pikelhauby w Poznaniu. I dziś w warunkach nowych, w warunkach Wolności narodowej proletariat może walczyć o swoje klasowe robotnicze cele. Dziś on już jest równy proletariatowi Francji, Włoch, Anglii… Dziś na równi z robotnikami zorganizowanymi klasowo, zawodowo, politycznie – występuje na arenę dziejową ze starym sztandarem czerwonym w ręku. Świętuje stare święto robotnicze, zapowiadając, że nie spocznie, aż solidarnie z braćmi robotnikami wszystkich wolnych krajów wywalczy nowy świat społeczny. Że nie spocznie, aż ustaną krzywda i wyzysk i deptanie człowieka. Że nie spocznie, aż jeden tylko robotnik pozostanie nieuświadomiony, nie wiedzący, nie znający siły swojej, potęgi solidarności klasowej i celów, wielkich dziejowych celów socjalizmu. Do tych mas uznojonych, żyjących jeszcze w wiekuistej nocy nieświadomości i ciemnoty, ten świadomy, widzący i zorganizowany robotnik woła: „mógłbyś, gdybyś chciał tylko! przejrzałbyś, gdybyś wiedział!”.
Mógłbyś dźwignąć świat z posad, gdybyś wolę swoją zorganizował. Mógłbyś znieść krzywdę i wyzysk i nieprawdę. Mógłbyś nowy ład na świecie zaprowadzić. Mógłbyś szczęścia stworzyć podwaliny – słońca światłem i radością wypełnić ten świat dzisiejszy smutku i chłodu i nocy. Gdybyś chciał tylko, robotniku! Gdyby wola twoja była rozumna, wyrobiona, świadoma, silna!
Przejrzałbyś! Spadłaby z oczu twoich zasłona, spadłoby bielmo, co nie pozwala ci widzieć Prawdy, co zakrywa przed tobą istotę rzeczy, co każe ci żyć głupim frazesem, powtarzać ,,za księdzem pacierz”, słuchać złych doradców. Przejrzałbyś, gdybyś wiedział… Gdyby przemówiła do ciebie Wiedza wielkim, mocnym, stanowczym głosem swoim. Gdyby odsłoniła przed tobą wszystkie swoje tajemnice, gdybyś dzięki niej zrozumiał zasady, na których spoczywa życie współczesne, życie na kłamstwie społecznym i moralnym opartego Kapitalizmu, gdybyś dzięki niej nauczył się odróżniać prawdę od kłamstwa, ziarno zdrowe od plew i oszwabek, gdybyś dzięki niej nauczył się odróżniać fałszywych proroków od przyjaciół, nędznych faryzeuszów, podstępnych świętoszków, co wciąż Ojczyznę i postęp mają na ustach, a rękami zgarniają do wiecznie rozwartych trzosów – miliardy pracą twoją zdobyte!
Słyszysz, bracie i towarzyszu? Mógłbyś, gdybyś chciał tylko; przejrzałbyś, gdybyś tylko chciał wiedzieć!
Pracujmy, abyśmy wiedzieli i przejrzeli, abyśmy chcieli i mogli!
Czas nagli. Czas nie czeka. Pracujmy, abyśmy nie przychodzili ostatni na szaniec dźwigany łączną, solidarną pracą międzynarodowego proletariatu.
Pracujmy, aby warunki pracy były lepsze, aby udział robotników w zarządach fabryk był coraz poważniejszy, aby wyzysk był coraz mniejszy. Pracujmy, aby oświata była coraz większa i coraz poważniejsza. Pracujmy, aby socjalistów było coraz więcej w radach miejskich, w urzędach, w sejmie. Aby żadna ustawa nie mogła przyjść do skutku bez naszego w jej opracowaniu udziału.
Pracujmy, aby proletariat miast i wsi, który jest najpotężniejszym w kraju czynnikiem, gdy chodzi o liczbę, stał się najpotężniejszym czynnikiem władzy i rządu.
Oto, co znaczyć będą sztandary czerwone, które proletariat zorganizowany poniesie pierwszego maja tego roku ponad głowami tłumów. Ten świat nasz będzie i nasza nim rządzić będzie Prawda! Nie będzie ani Wyzysku, ani Krzywdy, ani bezładu, ani bezrządu. Ci, co pracują, będą tym światem rządzili. Ci, co pracują dłonią czy głową, proletariusze kielni i pióra, robotnicy miast i wsi, urzędnicy, nauczyciele, pisarze – cierpiący od niesprawiedliwości społecznej, krzywdzeni i wyzyskiwani pójdą pod jednym sztandarem, aby w oczach świata zaświadczyć o solidarności klasowej i rewolucyjnej zorganizowanego i międzynarodowego proletariatu. Pierwszego maja proletariat całego świata protestować będzie przeciwko podnoszącej głowę reakcji, przeciwko białemu terrorowi na Węgrzech, w Irlandii i gdzie indziej, przeciwko zakusom monarchistów i zamachom na ustrój republikański, przeciwko zamachom na jedność proletariatu. Jutro jest nasze! Jakże słusznie mówił ów mędrzec, który przed laty pięćdziesięciu wołał, że przyjdzie czas, kiedy powstanie najdrobniejszej organizacji robotniczej więcej znaczyć będzie niż król, niż wygrana wojna! Gdzie dziś najpotężniejsi mocarze świata! Gdzie dziś Romanow, gdzie Hohenzollern, gdzie Habsburg? Zapadły się w otchłań nocy największe mocarstwa przedwojennej Europy. A ruch robotniczy pomimo wszystkich załamań, pomimo rozłamów i podstępnej, prowokacyjnej walki Kapitału – trwa i rozwija się. Związki zawodowe liczyły przed wojną dziesięć milionów, a dziś liczą trzydzieści milionów zorganizowanych członków.
Jutro jest nasze, bracia i towarzysze! Pracujmy, aby ono było bliskie! Aby ono długo nie dało na się czekać. Ramię do ramienia! Jedni – w organizacji, w szkole partyjnej, w agitacji, w pochodzie majowym – wszędzie razem. Na pohybel ciemnym siłom, które by daleką przeszłość przywrócić chciały. Pierwszego maja wszyscy na ulicę! Niechaj staną warsztaty. Niech odpocznie spracowana ręka. Niech się mózg odpręży. Tłumaczcie tym, którzy nie wiedzą, co znaczy święto Pracy i Nadziei!
Stanisław Posner
Powyższy tekst to cała broszura, wydana przez Polską Partię Socjalistyczną pierwszy raz w roku 1920, a następnie kilkakrotnie wznawiana. W pierwotnej edycji była sygnowana pseudonimem autora – Henryk Bezmaski. Nie była wznawiana od lat 30. XX wieku. Poprawiliśmy pisownię według obecnych reguł. Ilustracja w nagłówku tekstu to rysunek zamieszczony w PPS-owskim dzienniku „Robotnik” w wydaniu 1-majowym z roku 1934.
Stanisław Posner (1868-1930) – polski działacz socjalistyczny pochodzący ze zasymilowanej rodziny żydowskiej. Na początku lat 90. XIX wieku związał się z nielegalnymi inicjatywami lewicowymi w zaborze rosyjskim. Był publicystą legalnych pism postępowych, w których promował rozmaite postępowe rozwiązania, m.in. spółdzielczość, związki zawodowe, prawa człowieka, samostanowienie narodów podbitych i uciskanych, zwalczanie prostytucji. W okresie rewolucji 1905 wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej, a po rozłamie w niej związał się z niepodległościową Frakcją Rewolucyjną. Od roku 1910 przebywał na emigracji politycznej we Francji, z której powrócił w roku 1919. W roku 1921 należał do grona pomysłodawców i założycieli Ligi Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Od roku 1922 przez dwie kadencje był senatorem RP wybranym z listy Polskiej Partii Socjalistycznej w okręgu Kielce; w drugiej kadencji pełnił przez dwa lata, do śmierci, funkcję wicemarszałka Senatu. Autor setek artykułów i wielu większych publikacji.