W panoptykonie pozytywności

·

W panoptykonie pozytywności

·

Byung-Chul Han w zbiorze esejów „Społeczeństwo zmęczenia i inne eseje” stawia społeczeństwu późnej nowoczesności przejmującą diagnozę: jesteśmy zbyt martwi, by żyć oraz zbyt żywi, by umrzeć. Chorzy, cierpiący na szereg zaburzeń i fobii, wypaleni, zmęczeni, pozbawieni życia i sensu – oto nasz społeczny obraz.

Jak to się stało, że doprowadzono nas do takiego stanu?

Han wskazuje na neoliberalny kapitalizm, który uprzedmiatawia człowieka, czyniąc z niego towar, przy czym owe utowarowienie nie jest przez niego odczuwane jako zagrożenie dla tożsamości, lecz możliwość jej stworzenia. To właśnie poprzez nową formę utowarowienia neoliberalne Ja stwarza swoją tożsamość. naiwnie wierząc, iż jest ona autentyczna i oryginalna. Samotny, wylękniony, cierpiący i zdezorientowany człowiek, upatruje ratunku w tym, co go zabija: pozytywności.

Han opisuje społeczeństwo poprzez dodawanie przymiotników, a pozytywność jest jednym z kluczowych. I to na nim się skupię.

Społeczeństwo pozytywności jest odwrotnością oraz jednoczesnym zastąpieniem społeczeństwa dyscyplinarnego w Foucaultowskim rozumieniu. To już nie tyle szpitale, więzienia, koszary czy fabryki są jego widomym znakiem, gdyż miejsce dyscypliny zajmuje społeczeństwo osiągnięć, przejawiające się w fitness klubach, biurowcach, bankach, lotniskach, centrach handlowych i laboratoriach genetycznych. Mieszkańców tego segmentu społeczeństwa nie nazwiemy już podmiotami posłuszeństwa, lecz podmiotami osiągnięć lub podmiotami sukcesu. To neoliberalny człowiek-przedsiębiorstwo, menedżer samego siebie.

Różnica pomiędzy społeczeństwem dyscyplinarnym a społeczeństwem osiągnięć polega na tym, że to pierwsze określa negatywność zakazu, gdzie dominuje fraza „nie wolno”, związana z przymusem. Społeczeństwo osiągnięć coraz bardziej wyzbywa się negatywności, gdyż znosi ją postępująca deregulacja. Pozytywną frazą społeczeństwa osiągnięć jest nieograniczone mogę. Yes, we can. W miejsce zakazu, nakazu czy reguły wchodzą projekt, inicjatywa, motywacja.

Mogłoby się wydawać, i zapewne większości społeczeństwa tak się wydaje, iż przejście od społeczeństwa dyscyplinarnego do społeczeństwa osiągnięć, od społeczeństwa negatywnego do społeczeństwa pozytywnego, emancypuje z dotychczasowych ograniczeń kulturowych: symbolicznej sfery kultury (Jerzy Kmita) czy sfery publicznej (Richard Sennett), których – właśnie – należy przestrzegać. Negatywność jest opresyjna, zniewala moje Ja, jest gorsetem, który krępuje, słowem: kultura jest przemocą. W imię obrony przed nią należy stworzyć nową jego formę: formę pozytywną, w której każdy może wszystko, samemu (jakoby) wybierając przedmiot swego pożądania.

Społeczeństwo pozytywności to społeczeństwo transformacyjne/metamorficzne, gdyż mogę związane jest ze zmianą siebie samego: wszak na siłowni mogę zmienić ciało, w laboratorium genetycznym mogę zmienić biologiczną przyszłość, a dzięki innym, niewymienionym przez Hana praktykom, mogę zmieniać swoją duszę (psychoterapia, coaching, mindfulness etc.).

Zdaniem Hana fałszywe jest stwierdzenie, że emancypacja z dotychczasowych, faktycznie w pewien sposób opresyjnych wzorów kulturowych (wszak kultura jest gorsetem, lecz gorsetem koniecznym, nie mówiąc już o tym, że nie ma kultury bez pewnej dawki przemocy), przyniesie jednostce więcej wolności. Han w wielu miejscach swoich esejów wskazuje, iż wcale nie jesteśmy bardziej wolni, wręcz przeciwnie, mamy jeszcze mniej wolności. Dlaczego tak jest?

Zdaniem Hana dlatego, że pomimo różnicy pomiędzy społeczeństwem dyscyplinarnym a społeczeństwem pozytywności, można dostrzec pewne podobieństwo: otóż społeczną nieświadomość cechuje dążenie do maksymalizacji produkcji i wydajności podmiotu, choć w odmiennej skali. W społeczeństwie dyscyplinarnym negatywne schematy zakazu szybko docierają do swoich granic i uniemożliwiają dalszy wzrost. Nie jest to funkcjonalne wobec kapitalizmu i nieskończonej konsumpcji. Zdaniem Hana pozytywność możności jest dużo bardziej wydajna niż negatywność powinności. Przełączenie z nie mogę na mogę i uwewnętrznienie tej możności jest ujarzmieniem jeszcze bardziej wyzyskującym siły jednostki w służbie neoliberalnego kapitalizmu. Nowo ujarzmiany podmiot nie jest karany, chory ani nie potrzebuje edukacji. Panoptykon jest wszędzie: nie ma wyjścia ani wejścia, ścian i murów. To obóz bez drutów, bo i tak nie ma gdzie uciekać.

Podmiot funkcjonuje w panoptykonie, gdyż nie tylko musi, albowiem nie ma dokąd uciec, ale także chce, np. chce się rozwijać i osiągać, uczyć się szybciej, więcej, nieustannie, wyeliminować wszystko, co wyklucza nie-rozwój: jest kwintesencją ideologii postępu, którego światopoglądowe zaplecze stanowi transhumanizm (i niektóre postaci posthumanizmu), zamieniający człowieka w maszynę. Zdaniem Hana to nie postęp, lecz regres, gdyż wypala podmiot, nie tylko duchowo, umysłowo, psychicznie, lecz także cieleśnie/somatycznie, czego przykładem zabieranie snu koniecznego dla zdrowia: życia 24/7.

Jeśli neoliberalny kapitalizm zabiera nam sen i wszystko to, co nie wydaje się ujarzmionej jednostce produktywne, i z czego powinna się ona tłumaczyć i czego wstydzić, także przed samą sobą, nie może dziwić, że takie pojęcia, jak nuda, brak aktywności, bezinteresowna kontemplacja – są podejrzane i należy je piętnować.

To moim zdaniem kolejna logiczna ciągłość pomiędzy jednym a drugim społeczeństwem: piętnuje ona wszelkie niebieskie ptaki, leni i bumelantów oraz dezerterów ze społecznej rzeczywistości, którzy nie chcą się dostosować do norm produktywności i rozwoju. Należy piętnować każdego, kto nie działa. Działanie jest fetyszem, a jego brak krępujący jednostkę, która nie wie, co ze sobą począć, najlepszym przykładem uwewnętrznionego strażnika z wszechobecnego panoptykonu. We współczesnym „obozie pracy” i produktywności, w jakim wszyscy się znajdujemy, każdy z nas jest więźniem i strażnikiem jednocześnie. Kto nie jest zdolny do pracy, musi umrzeć. Wszyscy zamieniamy się w żywe trupy, aby nie zostać „przegrywem”.

W eseju „Głęboka nuda” Han stwierdza, iż nadmiar pozytywności objawia się także jako nadmiar podniet, informacji i impulsów, zmieniając radykalnie strukturę i ekonomię uwagi. W efekcie tej zmiany postrzeganie staje się fragmentaryczne i rozproszone, co jest doskonale widoczne na przykładzie multitaskingu, czyli umiejętności zarządzania czasem i uwagą. Zdaniem Hana multitasking nie jest umiejętnością, którą posiada wyłącznie człowiek żyjący w społeczeństwie informacji i pracy epoki późnej nowoczesności, gdyż jest ona szeroko rozpowszechniona u dziko żyjących zwierząt. W tym sensie to technika uwagi, która jest niezbędna do przeżycia w dziczy. Zajęte jedzeniem zwierzę musi jednocześnie poświęcać uwagę innym zadaniom: trzymać na dystans konkurentów do zdobyczy, stale uważać, żeby podczas jedzenia samemu nie zostać zjedzonym, strzec swego potomstwa i mieć na oku ewentualnych partnerów. W naturze zwierzę jest zmuszone do tego, by dzielić uwagę pomiędzy różne czynności. Z tego względu nie może sobie pozwolić na kontemplacyjną zadumę, ani przy jedzeniu, ani podczas kopulacji. Nie może kontemplacyjnie zgłębiać tego, co przed nim, gdyż równocześnie musi obserwować teren w tle. Zdaniem Hana najnowsze zmiany struktury postrzegania coraz bardziej przybliżają ludzkie społeczności do życia w stanie naturalnym. W tym sensie są one regresem, a nie postępem cywilizacyjnym. Jest tak dlatego, gdyż podmiot zatraca umiejętność doświadczania świata. Musi się go ponownie nauczyć dzięki technikom typu mindfulness, za które rzecz jasna musi zapłacić. Kapitalizm kradnie nam życie, a następnie, aby je przeżywać, każe za to płacić.

Reanimując vita contemplativa, Han podkreśla, że kulturowe osiągnięcia ludzkości, do których należy także filozofia, zawdzięczamy głębokiej kontemplacyjnej uwadze. Aby być twórczymi, musimy funkcjonować w środowisku, w którym możliwa jest głęboka uwaga, a ta w coraz większym stopniu wypierana jest przez nadpobudliwość. Szybka zmiana koncentracji, przenoszenie skupienia pomiędzy różnymi zadaniami, źródłami informacji i procesami to przykładowe objawy rozparcelowanej uwagi.

Faktycznie żyjemy w dziczy, w której kapitalistyczną władzę i technologiczny nadzór utożsamiono z wolnością.

dr Michał Rydlewski

Zdjęcie w nagłówku tekstu: Alex Barcley z Pixabay

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie