Kim są „przyjaciele migrantów”?

·

Kim są „przyjaciele migrantów”?

·

Strzeżcie się owych kosmopolitów, co w swych książkach szukają dalekich obowiązków, których nie uważają za stosowne spełniać dokoła siebie. Niejeden filozof kocha Tatarów, aby być zwolnionym od obowiązku miłości względem sąsiadów swoich – Jean-Jacques Rousseau

Temat polityki migracyjnej ponownie znalazł się w centrum debaty publicznej. Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej mobilizuje środowiska liberalne i lewicowe. Aktywistów rozgrzewa pytanie, do czego jest zobowiązane państwo polskie względem obozowiska migrantów w okolicach Usnarza Górnego. Uczciwa odpowiedź wymaga znajomości kontekstu sytuacji. Ten został opisany przez Tadeusza Giczana. Białoruski dziennikarz przedstawia dowody, że zwiększona presja migracyjna na granicę Polski jest koordynowana przez Białoruś w ramach operacji Śluza.

To zdarzenie jest punktem odniesienia w tekście Szymona Gamsa. Autor analizuje środowiska – liberalne i lewicowe – pozycjonujące się jako sojusznicze wobec migrantów i stawia im zarzut, że liberałowie swoje wsparcie dla osób próbujących przekroczyć polską granicę ograniczają tylko do deklaracji. W praktyce niczym nie różnią się w takim razie od uszczelniającego obszary graniczne rządu Prawa i Sprawiedliwości. Drugie środowisko, według Gamsa groźniejsze, nawet jeśli faktycznie popiera przyjęcie migrantów do Polski, to jednocześnie przymyka oczy na sytuację wykluczonych w kraju. Wspiera politykę, która umożliwia własny uprzywilejowany styl życia oraz pozostaje ślepa na uprzedzenia względem klas ludowych. Zdaniem autora, tylko uznanie znaczenia obydwu grup – migrantów i obywateli w sytuacji ekonomicznej zbliżonej do migrantów – jest gwarantem promigranckiej polityki.

Otwarte granice? Propozycja braci Koch

Nie jest prawdą, że liberałowie wspierają politykę zamkniętych granic. Wspomniane przez Gamsa słowa Donalda Tuska należy odczytać w kontekście dość znamiennej wypowiedzi innego liberalnego celebryty – Tomasza Lisa: „Jest prosty sposób na wyleczenie się ze strachu przed uchodźcami i imigrantami. Zainstalować sobie w telefonie aplikację Uber Eats i zamówić burgera. Proste. Godzinka i po strachu”.

Migrant to przyszły pracownik jednej z cyfrowych platform opierających swój model biznesowy o prekarne zatrudnienie i niskie płace. Według Lisa rolą uchodźcy jest budowa ekonomicznego dobrostanu klas posiadających. Nie stoi to w sprzeczności ze słowami Tuska, który podkreśla znaczenie ochrony granic. Różnica dotyczy „jakości kapitału ludzkiego” – ile wysiłku należy włożyć, aby uczynić z przybysza część taniej siły roboczej. Akceptacja obozu liberalnego dla polityki otwartych (lub uchylonych) granic jest wyrazem interesu klasowego.

Wiedzieli o tym klasycy. Fryderyk Engels w rozprawie „Położenie klasy robotniczej w Anglii” poświęcił osobny rozdział zagadnieniu irlandzkiej imigracji i jej negatywnemu wpływowi na warunki życia angielskich robotników. Z kolei Marks w liście do Sigfrida Meyera i Augusta Vogta z 1870, pisał, że tylko powstanie niepodległej Irlandii jest w stanie zażegnać wrogość dwóch narodowości. Zatrzymanie napływu taniej siły roboczej wytrąci broń z rąk angielskiej burżuazji. Do tego samego odnosił się Bernie Sanders, nazywając agendę otwartych granic propozycją braci Koch, czyli amerykańskich miliarderów forsujących neoliberalny model gospodarczy.

Zgaduję, że tym samym przekonaniem kieruje się rząd duńskich socjaldemokratów, którego restrykcyjna polityka imigracyjna w 2020 doprowadziła do najmniejszej liczby wniosków o azyl od roku 1990. Premier Mette Frederiksen chce zmniejszyć tę liczbę do zera, zaś wnioskujących o azyl deportować do ośrodków poza granicami Danii, gdzie oczekiwaliby na wynik procedury.

Napływ taniej siły roboczej z zagranicy obok rezerwowej armii pracy (stałego zasobu bezrobotnych) były i wciąż stanowi najefektywniejszą broń kapitalistów przeciwko klasie robotniczej. Liberałowie popierają przyjmowanie migrantów nie z dobrego serca (chociaż takiego motywu też nie można wykluczyć), ale ze względu na konsekwencje dla rynku pracy, które zmuszą krajowych pracowników do silniejszej konkurencji z obcokrajowcami.

Polowanie na kozła ofiarnego drugiego stopnia

Co z lewicowymi „przyjaciółmi migrantów”? Współczesna lewica jest tworzona w znacznej mierze przez klasę menedżerów-specjalistów (Professional-managerial class), jej dolną część – absolwentów uczelni wyższych, zamieszkujących duże miasta, przeważnie zatrudnionych na stanowiskach nie wynagradzanych zbyt okazale, ale zapewniających status oraz autonomię osobistą. Nie kapitał ekonomiczny jest tu w centrum. Aktywiści lewicy dysponują kapitałem kulturowym, dzięki któremu próbują narzucić określoną interpretację sytuacji na granicy. Ich wiedza i humanitaryzm wskazują „właściwe” postawy i zachowania dla państwa, społeczeństwa i jednostek. W tym przypadku to polityka otwartych granic.

To stanowisko wykorzystuje znaczenie, jakie przypisujemy ofiarom w kulturze zachodniej – począwszy od ukrzyżowania Chrystusa po doświadczenie Holocaustu. Jak bardzo byśmy nie byli cyniczni, to czujemy się zobowiązani do współczucia ofiarom, a nawet podjęcia działań, które poprawią ich los.

Ten słuszny motyw może zostać postawiony na głowie. René Girard, autor koncepcji kozła ofiarnego jako mechanizmu przywracania społecznego pokoju poprzez skierowanie przemocy na niewinną jednostkę lub grupę, pisał: „Zamiast krytykować siebie, robimy zły użytek z naszej wiedzy – kierujemy ją przeciwko drugiemu i uprawiamy polowanie na kozła ofiarnego drugiego stopnia, polowanie na myśliwych kozła ofiarnego. W naszym społeczeństwie obowiązkowe współczucie upoważnia do nowych form okrucieństwa” (Girard, Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica, Warszawa 2002, s.171).

Ten mechanizm obrazuje sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. Tak jak Łukaszenko wykorzystuje migrantów do wywierania presji na Litwę, Łotwę i Polskę, tak sami migranci stali się bronią w walce opozycji z Prawem i Sprawiedliwością. Lewicowo-liberalne środowisko zarzuca rządowi, że ten stworzył obóz koncentracyjny. Atakuje tę część społeczeństwa, która pozostaje sceptyczna względem agendy otwartych granic oraz rzuca obelgami w kierunku Straży Granicznej.

Jednocześnie moralnie uwzniośla się tych, którzy przeprowadzają ataki. Udaremniony sprint posła Starczewskiego w kierunku białoruskiej granicy czy stanie na bosaka w imię solidarności z migrantami to akt moralnej wyższości, wolnej od narodowych ograniczeń i reakcyjnych poglądów. Przecież nie sposób pozyskania poklasku w mediach społecznościowych. Nie zgadzając się z lewicowymi aktywistami, nie tylko nie masz racji. Nie masz też sumienia.

Celem opozycji nie jest dobrostan migrantów, lecz atak na rząd. W innym przypadku można by w tej samej sprawie oczekiwać krytyki wymierzonej w Unię Europejską. Organizacje działające na rzecz uchodźców oficjalnie głoszą, że polityka migracyjna UE ma charakter rasistowski i stanowi spuściznę czasów kolonializmu. Nie mieści się to jednak w polskiej liberalno-lewicowej ortodoksji, wedle której instytucje unijne stanowią punkt oparcia do walki politycznej z rządem.

Szlachetny dzikus i bunt mas

Autor wspomnianego tekstu konfrontuje krótkowzroczność lewicowych i liberalnych aktywistów z sytuacją wykluczonych w Polsce. Uczciwa postawa ma wymagać wsparcia dla obydwu grup. Jednak, jak zauważył Slavoj Žižek, lewica beatyfikuje uchodźców jako wolnych od zła. Jakiekolwiek problemy są w tej optyce tymczasowe, a przyszłe wyzwania z integracją wskazują na defekty wspólnoty przyjmującej. Z drugiej strony, polska klasa ludowa wcale nie musi być postrzegana jako zasługująca na uznanie. W antyrządowej retoryce, beneficjenci reform dokonanych po 2015 roku są współwinni obecnej sytuacji w kraju. To przepełniona ksenofobią i patriarchatem czarna masa pełna zawiści. Jej zakorzenienie i mobilizacja polityczna są dla klas dominujących groźniejsze. Pokazały to doświadczenia Brexitu oraz wybory prezydenckie w USA z 2016 roku, gdy pierwszy raz od wielu lat demokratyczny werdykt zapadł w kontrze do oczekiwań rządzących elit (warto obejrzeć dokument filmowy poświęcony tym wydarzeniom). Dlatego klasy ludowe trzeba zdyscyplinować, a migrantów uczynić tanią siłą roboczą, która zahamuje wzrost płac przez szykujący się do przejęcia władzy obóz liberalny.

Moralne wzburzenie wokół sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, które porusza liberalną i lewicową opinię publiczną, nie służy poprawie sytuacji imigrantów. Ofiary są środkiem do celu. Wymóg współczucia ma legitymizować określone rozwiązania polityczne i atak na instytucje państwa. Zaś sam migrant jest tak dobry, jak szybko potrafi dowieźć burgera.

Kamil Sawczak

Inne teksty autora można przeczytać tu: https://sawczak.substack.com/

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie