Nie płaczemy i nie otwieramy szampana

Nie płaczemy i nie otwieramy szampana

·

Chcemy się podzielić krótkim podsumowaniem wyników wyborów z punktu widzenia spraw, którymi się zajmujemy w Pacjencie Europa: sprawiedliwej transformacji, Unii Europejskiej, zdrowia publicznego. Nie w perspektywie najbliższych paru miesięcy, tylko lat i dekad.

***

Będziemy mieli teraz test tego, na ile nowy rząd i organizacje pozarządowe będą dbać o społeczną sprawiedliwość zielonej transformacji – gdy zniknie straszak PiS-u przy władzy. My na pewno będziemy pilnować sprawiedliwości społecznej tego procesu. Z powodu przywiązania do zasad – i ze względów pragmatycznych. Prawo i Sprawiedliwość zdobyło (po dwóch kadencjach, pandemii, inflacji i wojnie) 36 procent głosów. Zarazem zdecydowanie wygrało wśród robotników, mieszkańców mniejszych miejscowości i ludzi mniej zamożnych. I najpewniej będąc w opozycji – a więc nie odpowiadając już realnie za rządzenie i negocjacje w Brukseli – jeszcze mocniej pójdzie w retorykę antyunijną i antyzieloną. Z długofalowym wpływem zarówno na poglądy swojego elektoratu, jak i poziom oraz charakter debaty o transformacji energetycznej.

Najbliższe cztery lata, z wysokimi cenami energii, odłożonymi przez zaniedbania kosztami zielonej transformacji, niestabilną sytuacją międzynarodową – mogą być trudne. A widmo Polexitu wcale nie zostało wyegzorcyzmowane. Jak słusznie powiedział komentując wynik wyborów były prezydent Aleksander Kwaśniewski: „Nowa władza musi pokazać, że widzi problemy wyborców PiS-u, zrozumieć ich problemy”.

***

Słychać komentarze, że Polska wróciła na Zachód. Ale Zachód, na który wróciła, nie jest już tym samym Zachodem, do którego dołączaliśmy w 2005. A niestety główne partie i ich intelektualiści w większości posługują się starą mapą Europy. Weźmy naszego najważniejszego sąsiada: Niemcy. Rośnie tam poparcie dla skrajnie nacjonalistycznej – otwartej na retorykę rewizji granic z Polską – partii AfD. Słabnie wokół tej partii kordon sanitarny: koalicja CDU-CSU-AfD już nie jest czystą polityczną fikcją w perspektywie tej dekady. A jeszcze bardziej prawdopodobny jest wyścig między AfD i CDU-CSU do prawej ściany.

Polska prawica żyła ostatnimi laty (często słusznym) punktowaniem hipokryzji Niemiec mówiących o wartościach i handlujących z Putinem. Co będzie, gdy zderzymy się z Niemcami, które będą mówić przede wszystkim o własnym, wąsko rozumianym, niemieckim narodowym interesie? Hipokryzja to hołd, który występek składa cnocie. Jako taka hipokryzja stwarza przestrzeń do rozliczania ludzi, którzy głoszą pewne wartości, z ich niepełnej realizacji. Ludzie, którzy wybierają głoszenie czystej siły egoistycznego interesu – są nierozliczalni. Nie można nic wygrać na punktowaniu ich niespójności między głoszonymi wartościami a praktyką. Podobnie bezradna wydaje się wobec takich przyszłych Niemiec spod znaku „Germany first” dotychczasowa opozycja. Żyje przecież (z niewielkimi wyjątkami) z doganiania Europy. A co będzie doganiać, gdy w Paryżu – po wdrożeniu społeczeństwu reformy emerytalnej pałkami przez Macrona-Napoleona – rządzić będzie formacja Marine Le Pen?

A nawet, jeśli te dwa scenariusze się nie spełnią, co z Polską w Europie w ciągu najbliższej dekady, gdy USA będzie musiało w końcu – a jest to długofalowo niemal nieuniknione – zrezygnować z tak silnej militarnej obecności w naszej części świata, bo zmusi je do tego republikańska większość? Lub po prostu zbyt napięty budżet?

Po kampanii czas na poważną rozmowę – po wszystkich stronach – o naszej roli w Europie i architekturze Europy, w której będziemy czuć się pewnie, podmiotowo i bezpiecznie.

***

Cieszy ugrzęźnięcie na poziomie 6–7 procent przez Konfederację. Pokazuje to, że polskie społeczeństwo wcale tak chętnie nie łyka koktajlu z finansowej autodestrukcji państwa polskiego w czasie wojny i antyludzkich poglądów ws. opieki nad słabszymi, odpowiedzialności za siebie nawzajem. Mamy nadzieję, że skłoni to partie, które do tej pory mniej lub bardziej kopiowały za Konfederacją np. stosunek do zdrowia publicznego (w tym np. przeciwdziałania Long COVID przez zapewnienie dobrej jakości powietrza w budynkach) do słuchania naukowców, organizacji pozarządowych czy rodziców, którzy nie chcą, by ich dzieci były narażone na wysokie ryzyko chorób płuc i układu nerwowego.

***

Na koniec jeszcze jeden powyborczy aspekt, wpływający na wszystkie poprzednie, który nie może umknąć naszej uwadze. Niski poziom debaty publicznej w masowych środkach przekazu za sprawą kampanii wyborczej osiągnął kolejne dno. Problem z tą sytuacją nie polega na jej estetyce. Trudne czasy, w które Polska już jakiś czas temu weszła, wymagają zarówno od elity politycznej, jak i od obywateli znaczącego podniesienia świadomości sytuacji i zagrożeń oraz niespłaszczonej, zniuansowanej dyskusji. W dobrych czasach spłaszczony, karykaturalny, trollerski przekaz na poziomie diagnoz, analiz i propozycji rozwiązań jest zaledwie niedojrzałym podejściem, na które możemy przymknąć oko. Natomiast w czasach zbliżających się wyzwań takie zatruwanie wspólnoty dawkami tożsamościowego chuligaństwa należy stanowczo sekować z przestrzeni publicznej.

Polska potrzebuje dzisiaj zachowania przez obywateli trzeźwego i czujnego osądu, dobrego poinformowania, a także żywej i przede wszystkim głębokiej debaty, nie wykluczającej na wstępie innych punktów widzenia. Chłodnych, trzeźwych i czujnych umysłów wielu Polaków – zaangażowanych w debatę, podnoszących nasze zrozumienie świata i naszej własnej wspólnoty – będziemy bowiem bardzo potrzebować.

Krzysztof Mroczkowski, dr Mateusz Piotrowski

Zdjęcie w nagłówku: fot. Yves Bernardi z Pixabay.

Dział
Nasze opinie
komentarzy
Przeczytaj poprzednie