Nowy Obywatel 17(68) / Lato 2015
Nowy Obywatel 17(68) / Lato 2015
Punkt zwrotny?
Prace nad niniejszym numerem kończyliśmy w momencie, gdy decydowały się losy Grecji. Kraju, którego niedawne perypetie są wręcz modelowe dla wyjaśnienia, jak działa współczesny system polityczno-finansowy.
-
Prekariusze wszystkich krajów, łączcie się? – rozmowa z prof. Guyem Standingiem
Nie powinniśmy dramatyzować – nie trzeba nam rewolucyjnych pokrzykiwań. Powinniśmy przeciwstawiać się globalnemu kapitalizmowi, pokazując, że możemy mieć więcej wolności, równości i braterstwa, i wiemy, jak do tego doprowadzić. Wierzę, że prekariat poprowadzi nas w tej walce do zwycięstwa.
-
Odzyskać państwo
Można obecnie zaobserwować postępujące niedofinansowanie sfery socjalnej, fiskalne uprzywilejowanie elit finansowych, drenaż nieopodatkowanych zysków kapitałowych z Polski, nepotyzm w sferze instytucji państwowych niezdolnych do strategicznego i długoterminowego działania, lekceważenie społeczeństwa obywatelskiego, ogólny wzrost ubóstwa, niepewności jutra u zapewne ponad 50% społeczeństwa i pełzający neokolonializm. Malejące zaufanie społeczne do państwa nie bierze się znikąd.
-
Świat poza metropoliami – rozmowa z dr. Łukaszem Zaborowskim
To szerszy problem, odnoszący się właśnie do sposobu, w jaki duża część wielkomiejskich elit postrzega resztę kraju. Rozmawiałem ostatnio z pewnym warszawskim profesorem, który stwierdził, że w Polsce powinny być wszystkiego ze trzy filharmonie. Po co więcej? To są ludzie, których zupełnie nie interesują kulturowe aspiracje osób spoza ich dość wąskiego grona. Ktoś uważa, że w Polsce nie trzeba filharmonii poza Warszawą i Krakowem, ktoś inny dowodzi, że nasza kolej świetnie funkcjonuje, bo mamy wreszcie Pendolino…
-
Budżety obywatelskie – rewolucja czy para w gwizdek?
Błędne byłoby spoglądanie na budżet obywatelski jako narzędzie do doraźnych działań, mimo że za jego pomocą zrealizowano wiele ważnych projektów w całej Polsce. Inga Hajdarowicz mówi: Brakuje nam refleksji nad tym, czym w istocie jest budżet obywatelski. On został wymyślony po to, żeby ludzie podjęli pierwszy krok w kierunku przejmowania władzy, aby nie wyręczać jedynie władz miejskich w pewnych kwestiach, ale żeby realnie odebrać władzy miejskiej część uprawnień. W tym momencie za budżetem nie idzie żadna realna zmiana uwarunkowań politycznych. Wprowadzamy budżet partycypacyjny, ale jednocześnie urząd miasta prowadzi wciąż swoją politykę np. prywatyzacji czy zmniejszania środków na mieszkalnictwo. Po co zatem jest budżet, skoro nie prowadzi on do żadnej zmiany?
-
Grzechy główne polskiej urbanistyki – trójgłos
Z początku urbaniści, podobnie zresztą jak architekci, ubzdurali sobie, że reprezentują autonomiczną dyscyplinę, w której to oni są mistrzami elegancji, zaś ludzie (a może powinienem napisać „lud”) powinni i zechcą się ich słuchać. Nic bardziej błędnego – urbaniści zawsze w praktyce spełniają funkcję usługową, są grupą specjalistów doradzających tym, którzy biorą udział w sporze o przestrzeń w mieście. Gdy wiele lat temu wraz z przyjaciółmi sporządziliśmy szkic do strategii rozwoju przestrzennego stolicy Łotwy, nikt nie chciał uwierzyć, że nie stoją za nami lokalni oligarchowie. Planowanie przestrzenne dotyczy bowiem dystrybucji potencjału kreowania kapitału – jak mówią angielscy handlarze nieruchomości: liczy się lokalizacja, tylko lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja. To, gdzie i w sąsiedztwie czego znajdzie się działka – w mieście kapitalistycznym – decyduje o jej wartości.
-
Unia solidarna, liberalna czy… żadna? – rozmowa z dr. hab. Tomaszem Grzegorzem Grosse
W perspektywie długofalowej federalizacja Europy byłaby dla polskiego społeczeństwa, przede wszystkim dla naszych dzieci i wnuków, najkorzystniejsza. Federacja europejska jest dziś jednak tylko marzeniem, którego realizację coraz trudniej sobie wyobrazić. Europa w coraz większym stopniu umacnia się w swojej konfederacyjności, kraje członkowskie – zwłaszcza te najsilniejsze – mają w niej do powiedzenia coraz więcej, a nie coraz mniej. Jak w tej rzeczywistości chronić swoje interesy i budować podstawy rozwoju, którego owoce mogłyby zebrać przyszłe pokolenia? Wobec barier, jakie napotyka dziś europejskie myślenie wspólnotowe, pozostaje nam poszukiwanie autonomii wobec Europy.
-
Druga transformacja
Zastanawiamy się nad przyprawami, nie wiedząc nawet, co się gotuje i w jakim naczyniu, a wręcz tego, czy zasiądziemy przy stole, czy też będziemy przystawką. Dziś model dobrobytu, rozwoju i demokracji został zastąpiony przez model chciwości, krótkowzroczności i plutokracji. To, co wspólnotowe, ustępowało przed partykularyzmami, na czym traciła początkowo spójność społeczna państw rozwiniętych, teraz zaś, wraz z postępującą erozją klasy średniej, zagrożona jest konkurencyjna hegemonia zachodniego biznesu. Niestety silny wpływ pierwiastka plutokratycznego utrudnia elitom państw rozwiniętych połączenie skutku z przyczyną.
-
Neokolonializm czy konwergencja?
Państwa, które posiadają przewagę komparatywną w produkcji bananów, bawełny czy w przemyśle wydobywczym, w warunkach wolnego handlu będą zwiększały zatrudnienie właśnie w tych obszarach, skazując się na coraz to mniejsze przychody marginalne, a co za tym idzie – na mniejszą produkcję per capita. Końcowy efekt wolnego handlu w takich warunkach jest oczywisty – wygranym jest państwo bogatsze, przegranym państwo biedniejsze. Mechanizm ten najpełniej i najwidoczniej objawiał się w przypadku kolonii.
-
Niech jedzą kredyt! Geneza kryzysu finansowego w USA
Przed takim wyzwaniem stanęli decydenci w USA – okazało się, że całe masy Amerykanów nie tylko, zamiast się bogacić, realnie biednieją, ale również nie mogą zaspokoić podstawowych potrzeb, takich jak posiadanie domu. Niestety nie wyszli oni poza schematy typowe dla tego kraju. Poszukali rozwiązania, które w minimalnym stopniu ingeruje w grę rynkową i w żaden sposób nie będzie przypominać formalnej redystrybucji, jaka politycznie w warunkach amerykańskich po prostu by nie przeszła. Rozpętana akcja pożyczkowa, niczym rasowy program socjalny, docierała w pierwszym rzędzie do najbardziej potrzebujących. Problem w tym, że nie był to typowy program socjalny, gdyż w przeciwieństwie do tradycyjnego zasiłku, pieniądze te trzeba było oddać.
-
Elastyczność na darmo
Szukanie siły w opowieściach o pojedynczych przypadkach, o walce i przetrwaniu, jest czymś nieuniknionym – ludzie robią to, by wyciągać naukę z doświadczeń, porażek i sukcesów. Elastyczność bywa niezbędna. Nie zdoła jednak rozwiązać wszystkich problemów, zaś pogodzenie się z ich istnieniem to pomyłka. Czas uwolnić się od elastyczności: zrzucić z siebie ciężar odpowiedzialności za kryzys gospodarczy; zaprzestać traktowania sponiewieranych ludzi jak kozłów ofiarnych; odmówić znoszenia stresu; wyznaczyć zdrowe granice i czynić wszystko, by ich nie przekraczać.
-
Gen odpowiedzialny
Genetyczny determinizm i jego brzydszy kuzyn, społeczny darwinizm, przeżywają wielki powrót. Uzbrojony w ogromne ilości danych na temat genomu oraz w arsenał technik statystycznych, mały, ale głośny zespół naukowców usiłuje propagować genetyczne uzasadnienia dla wszystkiego, czym jesteśmy i co robimy.
-
„Jedność – wolność – socjalizm”. Jak socjaliści arabscy tworzyli naród
Wydawać by się mogło, że arabski lewicowy nacjonalizm – w obu bliźniaczych postaciach baasizmu i naseryzmu – poniósł fiasko. Zamiast demokratycznego socjalizmu w ramach wszecharabskiej ojczyzny zaowocował autorytarną dyktaturą zazdrośnie strzegącą swych partykularnych interesów. Tym niemniej socjalistyczny panarabizm pozostaje najbardziej ambitną rodzimą propozycją modernizacyjną na Bliskim Wschodzie, a co za tym idzie – najważniejszą alternatywą ideologiczną zarówno dla obrońców status quo, jak i wobec rzeczników retrospektywnej utopii globalnego kalifatu.
-
Komuna Warszawska czy Rzeczpospolita Partycypacyjna? Komitet Obywatelski miasta Warszawy, sierpień 1914 – sierpień 1915
Dlaczego ten fragment naszej historii został zapomniany? Przecież nie sposób dziś mówić o historii polskiej samorządności, policji państwowej, pomocy społecznej, sądownictwa, szkolnictwa (w tym szkolnictwa wyższego), a nawet poczty polskiej czy polskiej statystyki, bez odwołania się do dokonań Komitetów Obywatelskich.
-
Pyszna
Oni wszyscy musieli to czuć. W narciarstwie w tatrzańskiej głuszy idzie o coś znacznie istotniejszego niż adrenalina, bo płynne substancje nie nadążają za opadającymi narządami i wspinają się po ściankach organów w kierunku gardła, przestając pełnić swoje funkcje. Ruszasz w dół, ale czujesz, że to ziemia zapada się albo w najlepszym wypadku otwiera. Szus z Rakonia do Chochołowskiej to pogrzeb idei, kres matematyki euklidesowej. Dla wielu to jedyna szansa, by uwolnić się od myśli i realnie poczuć efekt medytacji.
-
Dług – narzędzie dominacji
Huragan Mitch pochłonął w tej części Ameryki 9 tys. istnień, a kolejnych 9 tys. osób nigdy nie odnaleziono. Pomimo działań Kampanii Jubileusz 2000 na rzecz odroczenia lub anulowania części długów państwa te wciąż wydają tyle samo na spłatę odsetek od zadłużenia, co na odbudowę kraju i wsparcie dla obywateli. Bank Światowy, Rezerwa Federalna i Międzynarodowy Fundusz Walutowy odmówiły odroczenia spłat. Wielka Brytania przeznaczyła 33 mln dolarów na wsparcie dla Nikaragui i Hondurasu. Połowa tej kwoty, mającej ratować życie i pomóc podnieść się tym, którzy przetrwali kataklizm, powędrowała jednak do bogatych międzynarodowych instytucji i bankierów.
-
Prawy umysł na lewicy
To prawda, że część winy spada na prawicę. Jej często bezkrytyczny stosunek do kapitalizmu otworzył drogę do ogromnych nierówności ekonomicznych, które następnie przełożyły się na niemal ścisłą segregację biednych i bogatych; rynkowa mentalność doprowadziła do degeneracji form współżycia, które opierają się na akceptacji zobowiązań itd. Ostatecznym celem Haidta nie jest jednak dostarczenie narzędzi, z pomocą których Partia Demokratyczna mogłaby cynicznie nabijać sobie procenty poparcia, lecz odpowiedź na pytanie, które w 1992 r. zadał Rodney King, czarnoskóry mężczyzna niemal skatowany na śmierć przez policjantów w Los Angeles. Po procesie sądowym, który okazał się farsą i uniewinnił oprawców, w Stanach Zjednoczonych doszło do wielodniowych zamieszek. King, by zatrzymać falę przemocy, pytał wówczas: „Czy możemy żyć wszyscy w zgodzie?”.

Gwiazdozbiór w „Solidarności” – wersja papierowa
Wywiad-rzeka z legendarnymi działaczami Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i „Solidarności”, redaktorami pism „Robotnik Wybrzeża” i „Poza Układem”. Ponad 500 stron tekstu + kilkadziesiąt kolorowych fotografii.
Dwudziesta rocznica wyborów z czerwca 1989 r. była idealnym momentem, by przedstawić opinie, które w wolnej Polsce były marginalizowane. Temu miała służyć wydana w 2009 r. książka „Gwiazdozbiór w Solidarności” – wywiad-rzeka z Joanną i Andrzejem Gwiazdami, założycielami Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża oraz liderami pierwszej „Solidarności”.
Te czołowe postaci pierwszej „Solidarności” na przestrzeni ostatnich dwóch dekad były praktycznie nieobecne w mediach. Ostatnio się to zmienia, jednak ich poglądy przywoływane są bardzo wybiórczo. Nic dziwnego: Gwiazdowie byli równie konsekwentni w postulatach rozliczenia systemu komunistycznego, jak i w krytyce polskiego modelu kapitalizmu. Ostro oceniali historyczną rolę Lecha Wałęsy nie tylko z powodu jego dwuznacznych związków ze Służbą Bezpieczeństwa, ale także z uwagi na niedemokratyczny sposób kierowania „Solidarnością” oraz zdradę interesów środowisk pracowniczych przez rządy tworzone pod jego patronatem.
Przypomnienia drogi życiowej, postaw i poglądów Joanny i Andrzeja Gwiazdów na przestrzeni ostatnich kilku dekad podjęło się środowisko pisma „Obywatel”. Pierwszym krokiem było wydanie książki „Poza Układem. Publicystyka polityczna z lat 1988-2006”, której nakład rozszedł się błyskawicznie pomimo niemal totalnego braku medialnych wzmianek o niej. 4 czerwca 2009 r., dokładnie dwadzieścia lat od wyborów będących konsekwencją porozumień Okrągłego Stołu, ukazał się zapis rozmów z legendami opozycji antykomunistycznej, wzbogacony o wybór rozmaitych unikalnych materiałów dotyczących ich życia i działalności. W ich barwnych, pełnych anegdot opowieściach sporo jest opinii zwanych kontrowersyjnymi, i to dla bardzo wielu uczestników życia publicznego, nie tylko tych, z których krytyką Gwiazdowie są kojarzeni. Właśnie ten subiektywny ton stanowi największą wartość książki.
Pomijając znaczną zbieżność poglądów redaktorów „Obywatela” z tym nurtem opozycji, który współtworzyli Gwiazdowie, uważaliśmy, że głęboko nienormalny, jeśli nie wręcz absurdalny jest tak znikomy udział tych dawnych liderów Wolnych Związków Zawodowych i „Solidarności” w debacie publicznej, a co za tym idzie – znajomość ich faktycznych poglądów – tak we wstępie do książki wyjaśnia decyzję o jej wydaniu Remigiusz Okraska, redaktor naczelny „Nowego Obywatela” oraz autor rozmowy z bohaterami książki.