Pierwsze miejsce w konkurencji „jak bardzo nie dbam o problemy społeczne wytwarzane przez współczesny kapitalizm” należy się socjologowi Radosławowi Markowskiego za wywiad „Drodzy młodzi, dobrze już było”, opublikowany niepełna rok temu w „Gazecie Wyborczej”. Paradoksalnie, Markowski jako jedyny z wymienionych dotychczas medialnych ekspertów zauważa, że kapitalizm to nie bajka, a gospodarka światowa zmierza w nieciekawym kierunku. Jednak wnioski, jakie wyciąga z tych obserwacji, są zdumiewające. Markowski twierdzi, że największym problemem współczesnej polityki jest to, że „masy”, w tym ludzie młodzi, chcą mieć lepiej, a przynajmniej nie gorzej niż dotychczas. To przez takie fanaberie głosują nie na tych, co trzeba. Jako rozwiązanie tego problemu polski socjolog proponuje szeroką akcję edukacyjną (ktoś mniej życzliwy mógłby to nazwać zbiorowym praniem mózgów), której celem ma być wytłumaczenie krnąbrnemu ludowi, że „dobrze już było”. Gdy masy pogodzą się ze swoim losem, to przestaną podskakiwać i buntować się przeciw starym partiom liberalnym. Zapanuje powszechny spokój, a neoliberałowie będą mogli dalej rządzić. Duża w tym „zasługa” mediów głównego nurtu, które nie kwapią się do poszukiwania na uniwersytetach idei mogących naruszyć ich dobre samopoczucie. Mówimy o tych samych mediach, które później z przerażeniem ogłaszają, że polska demokracja jest zagrożona i każdy porządny człowiek powinien jej bronić. Pytanie, jak długo ludzie zechcą bronić niedoskonałej wersji demokracji, którą budowaliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt lat, jeśli będą słyszeli, że „dobrze już było”.