Błędne koła pekaesów
Mazowieckie PKS-y w tarapatach: tylko przez ostatni rok skasowano setki kursów. Swój koniec właśnie ogłosił przewoźnik z Ostrołęki.
Mazowieckie PKS-y w tarapatach: tylko przez ostatni rok skasowano setki kursów. Swój koniec właśnie ogłosił przewoźnik z Ostrołęki.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że zawarta w niniejszym tekście krytyka dotyczy przede wszystkim nie samej części sprawozdawczej raportu (wyniki wywiadów), a konceptualnych ram, w które zostały one ujęte. Część opisową czytałem z zaciekawieniem, natomiast problematyczne są dla mnie przesłanki i wnioski z raportu, w szczególności diagnoza neoautorytaryzmu wyborców i wyborczyń PiS z małego miasteczka, gdzie prowadzono badania.
Handel narkotykami jest według szacunków branżą o rocznych obrotach rzędu 300 miliardów dolarów w skali światowej. Jest to wielkość nieporównywalna co prawda z generującą największe pieniądze ochroną zdrowia (ponad 24 biliony dolarów), inaczej jednak wygląda już zestawienie z np. ochroną środowiska, edukacją czy branżą medialną, mającymi wartość ocenianą w skali globu na około bilion dolarów.
Największy obszar dzikiej przyrody, na jakim kiedykolwiek byłam – bezdroża wielkości Portugalii, pokryte gęstą siecią rzek, z pełną przepychu fauną, na której codzienne bytowanie człowiek nie wpływa w żaden sposób – to historia na inne opowiadanie. Poniższa jest o tym, co stało się później, gdy wraz z kanadyjskimi aktywistami ekologicznymi dotarłam do osady robotników leśnych, położonej w dalekim północno-wschodnim zakątku Kolumbii Brytyjskiej, do miasteczka składającego się z ciągu domków po obu stronach autostrady na Alaskę.
Gdy po raz pierwszy zaczęłam studiować zarządzanie – przez graniczący z absurdem przypadek, bo ani mi się wtedy śniło zajmować czymś podobnym – było nas wszystkich zaledwie dwadzieścia kilka osób na roku. Program, na który się dostałam, był wspólnym projektem kilku wydziałów Uniwersytetu w Lund i miał na celu „poszerzenie” idei organizacji i zarządzania, zbliżenie jej do faktycznych potrzeb i zainteresowań maturzystów. Nie tylko nasz eksperyment, ale i bardziej tradycyjne kierunki zarządzania nie były bynajmniej przeludnione. Był to raczej wąski program nauczania, skierowany do osób, które z różnych powodów miały być kierownikami, na przykład dlatego, że ktoś musi przejąć firmę rodziców. Nie trafiało się tam z powodu zainteresowań szerokich i niemieszczących się w tradycyjnych przegródkach. Wręcz przeciwnie, na ogół studiowały tam dzieci z bogatych rodzin, od małego predestynowane do szefostwa.
Wspólna waluta europejska stała się projektem, który przedstawiany jest jako szczytowe osiągnięcie europejskiej integracji. Jako instrument, za sprawą którego procesy zjednoczeniowe w Europie nabrały jeszcze większego rozmachu i przyspieszenia. Zwłaszcza w środowiskach euroentuzjastycznych wskazuje się ją jako przedmiot pożądania wszystkich krajów, które znajdują się obecnie poza strefą euro.
Zima to ta pora roku, która najdobitniej unaocznia, że ruch samochodowy jest realnym problemem obniżającym poziom życia w Polsce. Okres świąteczno-noworoczny zawsze przynosi śmiertelne żniwo wśród fanatyków szybkiej jazdy oraz amatorów prowadzenia auta po pijaku. Trudniejsze niż zwykle warunki drogowe jeszcze zwiększają poziom zakorkowania polskich miast, który już i tak jest ogromny nawet w piękne wiosenne dni. Natomiast sezon smogowy sprawia, że częściej niż zazwyczaj zwracamy uwagę na stan powietrza. Oczywiście smog jest przede wszystkim skutkiem ogrzewania domów, jednak w miastach ruch samochodowy odczuwalnie się dokłada do złego stanu powietrza. Zbyt duża w stosunku do polskich realiów skala ruchu samochodowego uderza w nasze najbardziej podstawowe potrzeby – bezpieczeństwo, zdrowie oraz ilość czasu do dyspozycji.
Obóz euroentuzjastów w krajach postkomunistycznych nie przestaje zachowywać się jak najpilniejszy uczeń w brukselskiej klasie, który posłusznie wkuwa na pamięć nawet te formułki, które bez szczególnej wiary wykłada już sam nauczyciel. Jeżeli lewica nie wybije się z tego obozu ze swoim niezależnym głosem i nie odbierze nacjonalistycznej prawicy monopolu na krytykę Unii Europejskiej, coraz trudniej będzie utrzymać poparcie dla integracji.
Na początku stycznia mogliśmy przeczytać dwa teksty, które, potraktowane łącznie, doskonale streszczają sytuację polityczną w kraju. Pierwszy to wywiad z Agnieszką Holland opublikowany na stronie „Kultury Liberalnej”. Znana reżyserka uważa, że Polska znajduje się w stanie wyjątkowym – demokracja upada, PiS niszczy kraj, faszyzm stoi u bram. Sposobem na rozwiązanie tych problemów jest zdaniem Holland mówienie o nich najgłośniej, jak tylko się da. Kto tego nie robi, ten nie rozumie skali zagrożenia i szkodzi Polsce. Na uwagę, że ta strategia nie działa, Holland odpowiada: „Problemem nie jest to, iż ludzie obojętnieją, ale że od początku nie chcieli słuchać ostrzeżeń. A jeśli ludzie zatykają uszy, musisz krzyczeć coraz głośniej”.
Koniec z likwidowaniem linii kolejowych – zadeklarował po wygranych wyborach rząd PiS. Tymczasem Grupa PKP nadal demontuje tory.
„Jeśli nie mogę do tego tańczyć, to nie jest moja rewolucja” – powiedziała w ubiegłym stuleciu Emma Goldman, urodzona na Litwie anarchosocjalistka i feministka. Właściwie to nie wyrzekła tego zdania dosłownie, jest to parafraza dłuższej wypowiedzi, jednak być może nie miałaby nic przeciwko temu, żeby przypisywać jej tę wypowiedź. Jej rewolucja była świetlistą, lekką ideą, otwarciem drzwi do ekspresji, do wyobraźni, do tego, by móc robić piękne, promienne rzeczy. Moja rewolucja, choć poglądy ekonomiczno-polityczne mam nieidentyczne z poglądami Emmy – w odróżnieniu od niej, wierzę w struktury i instytucje społeczne – jest wydarzeniem podobnym, wyzwalającym energię, sprawiającym, że chce się żyć.
Rekomunalizacja usług publicznych nabierała w ostatnich latach tempa w miastach i miasteczkach w całej Europie. W trendzie tym nie chodzi tylko o proste odwrócenie prywatyzacji, ale także o ponowne przemyślenie lokalnych usług publicznych w kontekście zmian klimatu i globalizacji, jak również o tworzenie nowych przestrzeni aktywności obywatelskiej. Czy może on wskazać nowy kierunek dla naszego kontynentu?
Tego lata poważnie rozważałem wycofanie się z zaangażowania w politykę. Dryfowałem przez media społecznościowe, wyczerpany przepracowaniem i niezdolny do produktywnych działań, a moja depresja i zmęczenie nasilały się.
24 listopada przegłosowano w Sejmie uchwałę potępiającą „lewackie rewolty”, ponieważ „zawsze prowadzą do zbrodni i terroru”. Początkowo celem było oficjalne wystąpienie przeciwko zbrodniom bolszewickim, ale przedstawiciele partii Kukiza oraz PiS-u uznali najwyraźniej, że to za mało, więc potępili „lewactwo” jako takie. Musi to budzić niepokój, ponieważ polska prawica ma tak pojemną definicję „lewactwa”, że podpada pod nią każdy, kto jest uznawany po prawej stronie za wroga.