Dr Tomasz Markiewka: Co wolno Durczokowi, a co motłochowi
Na miejscu Polski postępowej, wysublimowanej oraz inteligenckiej dałbym sobie na wstrzymanie. Nie ma nic wyrafinowanego w posługiwaniu się klasistowskimi przesądami.
Na miejscu Polski postępowej, wysublimowanej oraz inteligenckiej dałbym sobie na wstrzymanie. Nie ma nic wyrafinowanego w posługiwaniu się klasistowskimi przesądami.
Rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona i nie ten jeden leser, luzak, oszust, alkoholik powoduje upadek morale, lecz czyni to na ogół osoba na pozycji władzy, dająca zły przykład innym.
Bardzo trudno będzie przywrócić opiekę pielęgniarską i dentystyczną w każdej szkole. Przed nami korowód kłopotów, które będziemy musieli pokonać tylko po to, by… przywrócić do dawnego stanu to, co mieliśmy i co nieźle funkcjonowało.
Suwerenność żywnościowa jest sztandarem, wokół którego należy gromadzić siły społeczne sprzeciwiające się międzynarodowej liberalizacji handlu i wynikającym z niej naruszeniom norm środowiskowych, standardów pracy czy praw konsumentów.
Przy ofensywnej polityce wydatkowej rządu potrzebne pieniądze będą musiały zostać uzyskane kosztem ograniczeń w innych dziedzinach – istnieją obawy, że ofiarą padną i tak niedofinansowane krajowe siły zbrojne.
Państwo musi niekiedy przystąpić do organizowania przedsiębiorstw, które są konieczne dla rozwoju całokształtu życia, a które czy z braku kapitału, czy z innych przyczyn nie powstają.
Gdy jedni chcą nam poskąpić solidarności, a drudzy demokracji, obywatele muszą szukać wyjścia poza tymi obozami klinczu.
W spółdzielni i przez spółdzielnię nikt się nie stanie bogaczem, bo spółdzielnię zakłada się nie po to, żeby swoich niezamożnych członków przekształcała na milionerów, ale po to, żeby zaspokajała gospodarcze potrzeby ludzi.
Ironia absolutnie nic nie wnosi, nie wyzwala, nie zabezpiecza przed zniewoleniem. Za jej pomocą staramy się oddzielić od świata, któremu nie wierzymy i którego nie chcemy dopuścić zbyt blisko siebie.
Gdyby pracownik zwolniony z IKEI za zwalczanie LGBT cytatami z Biblii poprosił mnie jako związkowca o ochronę, udzieliłbym mu jej z najczystszym sumieniem, mimo zupełnie odmiennych poglądów.
W takiej optyce odpowiedzialność za wyłączenie się z życia społecznego i zawodowego leży zatem po stronie chorego – kapitalizm stwarza ci, przyszła pracownico, najlepsze możliwe warunki do pracy, a ty świadomie decydujesz się alienować gdzieś we własnym wynajmowanym mieszkaniu.
Polsce potrzeba jak najszybciej polityki regionalnej z prawdziwego zdarzenia, która zasypie olbrzymie różnice w rozwoju między naszym rodzimym centrum a peryferiami.
Z pozoru niewinny pomysł nosi w sobie znamiona działań antydemokratycznych i antyzwiązkowych. Jeśli związki zawodowe nie podniosą larum, łącznie z „Solidarnością”, to po raz kolejny zostaną zmarginalizowane i osłabione.
Wystarczy skierować kamery do góry – reflektor na władzę! Niech skończą się rozdania pod stołem. Niech opadną zasłony, za którymi panuje pełna swoboda robienia czegokolwiek.