Lewica Smoleńskiem silna?
To, co robi rządząca partia, powinno być zatem dzień w dzień na ustach ludzi lewicy. Ale na lewicy zaczęliśmy teraz kolejną paplaninę. Wyobrażam sobie, jak lekko, łatwo i przyjemnie będą się przekomarzać publicyści lewicy kawiorowej z „lewicą smoleńską”. I ponownie okaże się, że zamiast dyskusji o meritum mamy kolejną modę, następną zasłonę dymną rozsnutą nad rzeczywistością. Smoleńsk jest tematem ważnym (geo)politycznie. Ale moda na „lud smoleński” przypomina nieco paternalistyczne iluzje znanej z XIX wieku chłopomanii. Ta zaś kończyła się albo kompromitacją, albo (wzajemnymi) rozczarowaniami. Zostawmy prawicy miesięcznice, nie szydząc z nich. Ale sami propagujmy spółdzielczość, uczciwą działalność pozarządową, wspierajmy – na ile potrafimy – „tematyczne” ruchy społeczne itp. Dopóki tego nie będzie – także „lewica smoleńska” będzie kawiarnianym snobizmem, zabawką doktorantów, publicystów i hipsterskiej lewicy, szukających nowych podniet dla swoich podniebień.